Sprawa dotyczy sytuacji z placu św. Jerzego, które stało się słynne m.in. po akcji Emila Raua z TVN Turbo, który jeden z odcinków "Emil łowca fotoradarów" poświęcił właśnie oznakowaniu miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych w tym miejscu. Wówczas urzędnicy z Chojnic oraz komendant straży miejskiej nie chcieli nawet słuchać o tym, że w mieście jest błędne oznakowanie.
Równolegle do emisji programu rozpoczęła się sprawa chojniczanina Jakuba Kołsuta. On postawił swoje auto pod znakiem "D-18a" między dwoma tabliczkami, które sugerowały, że mogą to być miejsca dla osób niepełnosprawnych. W środku między tabliczkami nie było jednak żadnego znaku ani informacji, że to miejsce jest również zarezerwowane dla osoby niepełnosprawnej.
Zobacz też: Złe oznakowanie w centrum Chojnic. Najpierw jest zakaz, a potem... jednak nie [wideo]
Straż miejska chciała ukarać kierowcę 500 zł mandatem. Ten go nie przyjął i postanowił udać się do straży miejskiej, by sprawę wyjaśnić. - Tam upierali się, że mają rację, a jak nie przyjmę mandatu, to grozi mi kara 5000 zł w sądzie - mówi Kołsut.
Mandatu nie przyjął. Pierwsza rozprawa odbyła się zaocznie, pan Jakub nie wziął udziału. Sąd ukarał go mandatem 150 zł i otrzymał 80 zł kosztów postępowania sądowego. Od wyroku odwołał się... komendant straży miejskiej Tadeusz Rudnik. - Dla niego te 150 zł to było za mało, chciał więcej. To mnie wkurzyło, bo może i te 150 zł dla świętego spokoju bym przyjął - wyjaśnia "ukarany".
Jakub Kołsut zaczął wgłębiać się w przepisy i ustawy i postanowił udowodnić straży miejskiej, że oznakowanie w tym miejscu (choć nie tylko) jest błędne. Odbyły się cztery rozprawy, sąd poprosił o analizy m.in. policję i zarząd dróg. Wczoraj Temida przyznała rację Jakubowi Kołsutowi. - Materiał dowodowy nie daje podstaw do ukarania, ponieważ oznakowanie budzi wątpliwości i mogło wprowadzać w błąd. Ustawienie znaków w tamtym czasie było niejasne, nie było informacji, ile miejsc zarezerwowanych było dla osób niepełnosprawnych, a brakowało też znaków poziomych, które by o tym świadczyły - usłyszał podczas ogłoszenia wyroku kierowca.
Za drzwiami sądu odetchnął z ulgą. - Warto było, choć kosztowało mnie to mnóstwo czasu - mówi Kołsut i czuje satysfakcję nie tylko z wyroku, ale również dlatego, że w Chojnicach zaczęto... zmieniać oznakowanie miejsc dla niepełnosprawnych. W końcu są one montowane na prawidłowej wysokości, a także będą malowane linie poziome. - To chyba po części też moja zasługa - mówi ucieszony chojniczanin i apeluje do innych ukaranych. - Teraz nic nie stoi na przeszkodzie, by szli do sądu i walczyli o swoje prawa.
Komendanta straży miejskiej ani reprezentanta ratusza w sądzie nie było. Wyrok nie jest prawomocny.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje