- Co się stało po dziesiątym wyścigu, że zaczęliście tak bardzo odstawać od rywali?
- W każdych zawodach zmieniają się warunki i trzeba mocno reagować z ustawieniami silnika. Czasami trzeba zaczynać wszystko od początku, żeby być jeszcze szybszym. Pierwsza część meczu należała do nas. Potem tor robił się coraz bardziej śliski, a na takiej nawierzchni to goście byli szybsi. Ostatecznie byli lepszym zespołem i zasłużenie awansowali.
- Jesteście bardzo rozczarowani takim wynikiem? W końcu po stracie Sullivana niewiele dawano wam szans.
- Oczywiście, że jesteśmy. Byliśmy przecież tak blisko odrobienia strat i awansu do finału. O porażce w dwumeczu zadecydowały dwa, trzy nieudane wyścigi. Trudno nie być rozczarowanym w takiej sytuacji.
- Z Sullivanem w składzie to Unibax byłby w finale?
- Tak mi się wydaje. Oczywiście to byłaby zupełnie inna historia i jej wyniku nie sposób przewidzieć, ale nasze szanse z pewnością byłyby większe. Ryan jest z nas wszystkich najlepszy na Motoarenie. Mieliśmy co dyspozycji jego sprzęt, on sam pomagał nam w parkingu, ale jeżeli tracisz na torze takiego zawodnika w tak ważnym meczu, to sytuacja jest naprawdę trudna.