Nawozy i środki chemiczne? W ekologicznym rolnictwie nie ma dla nich miejsca. Jak więc walczą o plony ekogospodarze?
Odpowiedź poznaliśmy podczas wykładu jednego z pierwszych ekologicznych rolników na Kujawach i Pomorzu. Jak podkreślił mieszkaniec Pokrzydowa koło Brodnicy, najważniejsze, aby rośliny dobrze się czuły.
- Mawia się, że chwasty to zioła leczące glebę. Jeśli masz problem z chwastami, popatrz w dół i pomyśl, jaki błąd popełniasz - mówi Mieczysław Babalski. - Na metrze kwadratowym mamy około miliona nasion - kiełkują tylko te, których życzy sobie gleba. Dają nam znać choćby o braku azotu czy nadmiarze fosforu. Życie glebowe pobudza chwasty. Te, przesyłają sygnały.
Plon, ale nie za wszelką cenę - tak mogłaby brzmieć jedna ze złotych zasad ekorolnictwa.
- W rolnictwie konwencjonalnym bywa, że na siłę utrzymuje się chore rośliny. Byle tylko zebrać plon. Błąd - wskazuje pan Mieczysław. W rolnictwie ekologicznym ilość gatunków powinna być jak największa, wtedy są szanse na korzyści. Ważny jest też dobry płodozmian, czyli następowanie roślin po sobie.
Jak podkreśla fachowiec, zaprawianie nasion nie jest idealnym rozwiązaniem.
- Zaprawa powoduje, że łuska i łupina się prawidłowo nie rozłożą przez grzyby i bakterie. Nowej roślinie nie są przekazywane
informacje dotyczące naturalnej ochrony. Roślina nie ma odporności. Kiedy weźmiesz zboże konwencjonalne, zboże zaczyna normalnie funkcjonować dopiero po trzech latach.
