Kulinarną reklamę miastu daje herb, w którego polu widnieje ryba. Skojarzenie jest jednoznaczne - ryba na talerzu w każdym domu, na pewno w każdej placówce gastronomicznej. Czy tak?
- Większość turystów wie, że przyjeżdżając do Górzna będzie można pójść powędkować i na pewno nie wróci się z pustymi rękoma - mówi Franciszek Zgliński, burmistrz. Również właściciele restauracji i pensjonatów dbają, aby ich klienci mogli się przekonać, że ryba w herbie nie została umieszczona bezpodstawnie. W Ośrodku Edukacji Ekologicznej "Wilga" można skosztować najróżniejszych potraw z rozmaitych gatunków ryb. Pstrągi, węgorze, łososie, szczupaki podawane są według gustu smakoszy. Na życzenie. Można oczywiście zdać się na łaskę szefa kuchni, a raczej jego wyszukany gust.
Wszystkie podawane ryby - jak mnie zapewniano - pochodzą z górznieńskich jezior. Podejrzewam, że są także sprowadzane. Ale to mniejsza o to, ważne, że są. Również w pensjonacie "Hajduczek" można zachwycić się smakiem panierowanego pstrąga.
- Ludzie odwiedzający Górzno wiedzą, że słynie ono z ryb. Większość gości przebywających w moim gospodarstwie z wielkim apetytem konsumuje szczupaki i liny, które na różne sposoby przygotowuję osobiście - mówi Ewa Cukrowska, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego.
W rynku zajrzałam do baru "Zdrojowego". Prowadzony jest przez GS, jak informuje tablica reklamowa. Niestety, przypadkowy, głodny klient, nie ma tu raczej szans. Preferowane jest żywienie zbiorowe, a więc duża wycieczka. Ale i wycieczka nie może liczyć na smaczną rybę, bo jej nie ma w jadłospisie. Chociaż jest w pobliskim jeziorze.
Co dla smakoszy?
Ewa Krużewska

Do jednego z najmniejszych miast zjeżdżają goście niemalże z całej Polski. Można tu bowiem miło i spokojnie spędzić czas, a zarazem skosztować przepysznych ryb złowionych w okolicznych jeziorach.