https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cuchnący sublokator

Waldemar Pankowski Fot. Lech Kamiński
Lech Kamiński
Cztery lata lokatorzy komunalnego budynku przy ul. Kościuszki 24 bezskutecznie domagają się by ZGM usunął przyczynę zagrzybienia mieszkania. Administrator nie tylko zwala winę na najemców, ale za to, że wymienili okna w mieszkaniu, chciał się ich pozbyć.

     Wykonany z pruskiego muru budynek przy ul. Kościuszki 24, który wcześniej był wykorzystywany przez szkołę, na początku 2000 r. zaadaptowano na mieszkania. Radość ośmiu rodzin, które się tam wprowadziły wkrótce zmieniła się w koszmar.
     Brak izolacji
     
Pierwsze deszcze i chłodne dni ujawniły, że podłogę z paździerzowych płyt, bez żadnej izolacji, położono wprost na zasypanych gruzem piwnicach. W dodatku dom znajduje się poniżej poziomu ulicy, więc po każdym większym deszczu jest zalewany. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Na ścianach mieszkań, aż do poziomu 1,5 metra pojawił się grzyb, który niszczy meble i ubrania lokatorów.
     Wystarczy wejść na chwilę do środka przy przesiąknąć zapachem pleśni. Część lokatorów zaczęła chorować, trafili do szpitala. Sanepid jednoznacznie stwierdził, że powodem ich chorób jest zagrzybienie mieszkania.
     Także Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego orzekł "zły stan techniczny izolacji przeciwwilgociowej", "izolacja pozioma wykonana jest częściowo, prowizorycznie z folii", "brak opaski betonowej wokół budynku od strony wschodniej", "podwalina z belek drewnianych w sąsiedztwie z gruntem", "widoczne szczeliny między belkami i cegłami", "w lokalach na parterze budynku gumolit zawilgocony i wybrzuszony, wyczuwalny zapach wilgoci".
     Za dużo oddychają
     
Mimo to szefowie Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej (ówczesny dyrektor Eugeniusz Wiśniewski oraz jego zastępcy Marek Wiśniewski i Włodzimierz Baranowski) w kolejnych pismach odpowiadali nieodmiennie, że winnymi zawilgocenia mieszkań są lokatorzy, którzy za dużo piorą, gotują, a nawet... oddychają się i pocą, a nie otwierają okien.
     Grzyb to jednak tylko jeden z mankamentów mieszkań przy ul. Kościuszki 24. Już w dwa miesiące po oddaniu do użytku, podobno wyremontowanych lokali, okazało się, że okna się nie domykają. Lokatorom, którzy złożyli wnioski o ich wymianę ZGM odpisał, że owszem zrobi to, ale za rok. Czekała ich więc zima z nieszczelnymi oknami. Najemcy spod "jedynki" (nazwisko do wiadomości redakcji) postanowili wymienić je sami. Powołując się na kodeks cywilny zawiesili opłacanie czynszu, tak długo aż narosła suma zrównoważy koszt inwestycji.
     Lokal zdatny do użytku?
     
ZGM przez trzy lata nie chciał uznać ich argumentów, groził eksmisją, w końcu wypowiedział mieszkanie, po czym... uznał ich argumentację. Dług ma być skasowany, lokatorzy spod "jedynki" mają dostać nowy przydział na zajmowane mieszkanie, jest jednak jedno "ale". Pełniący obecnie obowiązki dyrektora ZGM Marek Wiśniewski zaproponował im podpisanie umowy, której pkt. 4 brzmi: "najemca oświadcza, że został zapoznany z lokalem, a lokal jest w stanie zdatnym do umówionego użytku".
     Lokatorzy gotowi są podpisać umowę pod warunkiem, że "niezależne komisja określi" czy rzeczywiście mieszkanie jest w stanie nadającym się do zamieszkania.
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska