Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarownice palone na stosach w Nieszawie...

Jadwiga Aleksandrowicz [email protected]
były palone żywcem na stosie.
były palone żywcem na stosie. sxc.hu
Niewinne kobiety torturowano, by przyznały się do uprawiania czarów, a następnie palono żywcem.

W Nieszawie dobrze są widziane mocne miejscowe korzenie. - Nie mam takich, bo rodzice byli napływowi. Ale ja urodziłam się już tutaj. Jestem nieszawianką i nigdy nie myślałam, by to miasto opuścić. Uwielbiam je - podkreśla Krystyna Wasilkowska-Frelichowska.

Przeczytaj także:Grób czarownicy sprzed 800 lat odkryto we Włoszech
Ruchliwa i zapracowana pani Krystyna zbiera nieszawiensis (nieszawskie pamiątki), pisze książki, wydaje "Nieszawski kalejdoskop", piękne bogato ilustrowane fotografiami i dokumentami cykliczne pozycje popularnonaukowe. I ślęczy w archiwach. Wydłubuje z dawnych dokumentów, czasopism i książek informacje o mieście i związanych z nim ludziach.

- Marzy mi się, by uczcić nieszawskie kobiety, które spalono w mieście, a ich rodziny wypędzono z miasta na zatracenie, bo mało kto przeżywał w kniejach, które otaczały Nieszawę.To udokumentowane! - Krystyna Wasilkowska-Frelichowska, prezes Towarzystwa Miłośników Nieszawy, pokazuje prace naukowe na ten temat. Dodaje, że ostatnie czarownice spalono w mieście w 1721 roku. Niekiedy przed procesem badano kobiety pławiąc je w rzece: niewinna - utonie, czarownica będzie się utrzymywać na powierzchni.

Na początku XVIII wieku królewska Nieszawa słynęła z tego, że był tu znany w okolicy sąd wójtowski, specjalizujący się w procesach o czary. Nieszawianie dbali o prestiż tej instytucji tak dalece, że gdy pewnego dnia sąsiedzi z Dobrzynia poprosili sąd o przyjazd i nawet przysłali powóz, rada wydelegowała zamiast chorego wójta, który orzekał w sprawie czarów... burmistrza Adriana Kowalskiego i pisarza miejskiego.

Dokumenty mówią o Annie Szymkowej i Zofii Pędziszce, którym wytoczył sprawę o czary ich pan. One tłumaczyły, że czarowały, by zyskać przychylność pana, ale na niewiele się to zdało. Kobiety poddano torturom, po których przyznały się, że sprowadziły do domu dziedzica 12 diabłów, by dokuczały i panu, i jego małżonce, one same zaś "próbowały czarami zniewolić pana ku lubieżności". Obie skazano i spalono w 1721 roku.

Podobny los spotkałby zapewne bogatą wdowę Zofię Pankową, gdyby nie pomoc króla Augusta II. Na majątek wdowy apetyt mieli nieszawscy urzędnicy i w 1700 roku próbowali ją oskarżyć o czary, ale to ona wygrała proces, a oskarżyciele stracili urzędy.

Ale 12 lat później znów padło oskarżenie o czary. Urzędnicy magistratu zajęli w należących do Pankowej spichrzach zboże szlacheckie i jej własne, warte 10 tysięcy złotych. Zagrozili procesem. Kobieta odwołała się do króla, a ten rozkazał zaprzestać gróźb i oddać zboże. Ostrzegł, że niewypełnienie nakazu królewskiego będzie skutkować karą w wysokości 20 tysięcy grzywien, po 10 tysięcy dla wdowy i królewskiego skarbca.

Nadal jednak mówiono o czarach wdowy. Nie pomogła nawet przyjaźń kobiety z żoną burmistrza Kowalskiego. Wójt Grzegorz Uniejewski odwiedził burmistrzową pod nieobecność jej męża, gdy akurat była u niej Zofia Pankowa. Oskarżył żonę burmistrza o "kurestwo, pijaństwo i bycie czarownicą". Takiego dyshonoru burmistrz nie mógł znieść i jak mówią dokumenty, podjął odpowiednie działania, by przywrócić dobre imię żony.

I dlatego pewien nieszawianin oświadczył przed sądem, że w mieście nie ma kobiet uczciwych poza panią burmistrzową, wszystkie pozostałe to albo "pospolicie parają się czarowaniem, albo cudzołóstwem." Tymczasem jeszcze w roku 1733 szeptano w Nieszawie, że i gospodyni wójta Uniejewskiego rzuca czary, czego dowodziło to, że "oczy w ziemię wnurzywszy, chodzi jak czarownica".

- Cieszę się, że mamy pomnik poświęcony krótkiej wizycie małego Fryderyka Chopina w mieście, może tylko parogodzinnej. Ale czy spalone żywcem mieszkanki miasta nie zasługują także, by o nich pamiętać? - pyta pani Krystyna. Wie, że ludzie nie lubią, gdy przypomina się im mało chlubne epizody z historii. Jak choćby ten, że Nieszawa była silnym ośrodkiem katowskim. Tu mieszkał jedyny w okolicy kat, który świadczył usługi na miejscu, ale też wyjazdowo, nawet w Płocku. Nie wszyscy chcą też słuchać o ogromnym wkładzie Żydów w rozwój kulturalny miasta.

Zdaniem prezes Towarzystwa Miłośników Nieszawy czarownice należałoby wydobyć z mroków historii miasta. Uhonorować i...wykorzystać. Bo czyż tylko Łysa Góra i Świętokrzyskie muszą mieć patent na wykorzystywanie tego wątku bogatej historii w kuszeniu turystów?

(W tekście wykorzystano m.in. informacje i cytaty z książki Małgorzaty Pilaszek "Procesy o czary w Polsce w wiekach XV-XVIII")

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska