https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czas na ciebie, Rambo

Tekst i fot. DARIUSZ NAWROCKI
Na zdjęciu pani Lidka, która od lata codziennie w  drodze do sklepu dokarmia Rambo
Na zdjęciu pani Lidka, która od lata codziennie w drodze do sklepu dokarmia Rambo Fot. DARIUSZ NAWROCKI
- Ktoś wyprowadził się z domu i zostawił przed nim chorego psa - żalą się mieszkańcy osiedla Piastowskiego. Na właścicielach psa nie zostawiają suchej nitki. Tymczasem prawda jest trochę bardziej skomplikowana.

Dość ma oskarżeń

Trudno nie przyznać racji mieszkańcom. Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza. Przy ul. Jagiellońskiej stoi dom, który wygląda na opuszczony. Na terenie posesji, tuż za płotem, leży pies. Jak tylko widzi panią Lidkę, wstaje. Tylnie łapy ciągnie za sobą. Łakomie pożera to co pod pysk podsuwa mu pani Lidka.

- Od lata go dokarmiam. Zawsze po drodze do sklepu - _mówi z żalem i prosi, byśmy znaleźli dla niego miejsce, w którym godnie dokonałby swego żywota. Dzwoniła już do straży miejskiej i do Animalsów. - _A pies ciągle tu się męczy.

Właścicielką psa jest Irena Sadowska. Chce, by w gazecie padło jej nazwisko, bo dość ma już ciągłych oskarżeń ze strony mieszkańców. Tłumaczyła się już przed Animalsami, policją i strażnikami miejskimi. - _Ludzie wyciągają pochopne wnioski - _mówi z płaczem.

Hołubiony jak człowiek

Pies wabi się Rambo. Jest chory. Ma zwyrodnienie stawów. Jego właściciele systematycznie zawożą go do weterynarza. Ma 14 lat. Od szczeniaka biegał wokół domu przy Jagiellońskiej. Rok temu pani Irena postanowiła wyprowadzić się do mieszkania w bloku. Dom sprzedała. Miała dylemat - zabrać psa do bloku czy zostawić go przy Jagiellońskiej. - Nowi właściciele jeszcze nie wprowadzili się do domu. Zgodzili się, by pies mieszkał pod zadaszonym gankiem tego budynku. Odwiedzamy go z mężem trzy razy dziennie. Ma wodę. Jest dokarmiany. W niedziele zabieramy go za miasto. Hołubimy go bardziej niż niejeden człowiek drugiego człowieka. Przyzwyczailiśmy się do niego przez lata. Kochamy go. Dlatego przykro nam się robi, gdy ludzie nas atakują - mówi, płaczem. Tłumaczy, że w bloku by się męczył. Nogi rozjeżdżałyby mu się na posadzce. Rzadziej mógłby być na świeżym powietrzu. Szybciej by zdechł.

Wiedziała, że ludzie dokarmiają jej psa. - _A kto ich o to prosił? Zostawiałam kartkę, by go nie dokarmiać. Jest chory. Musi być na specjalnej diecie. To co mu dajemy w zupełności mu wystarcza - _tłumaczy.

Skontaktowaliśmy się z Piotrem Kwiatkowskim, prezesem inowrocławskich "Animalsów". Badał tę sprawę. Z jego informacji wynika, że właściciele psa nie zabrali go do nowego mieszkania, ale cały czas się nim opiekują. Będzie jednak im doradzał, by uśpili psa. - _To będzie najlepsze rozwiązanie - _zapewnia.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska