Nie wyobrażamy sobie świąt Bożego Narodzenia bez karpia. Markety z promocyjną ceną 7 zł za kilogram ruszyły już na początku grudnia.
- U nas trzeba zapłacić 12 złotych. Szczyt dostaw do odbiorców w Strzelnie, Mogilnie i Słupcy już za nami. Nie będzie kłopotów ze sprzedażą karpi, bo z tego co wiem, to ich hodowla w Polsce się zmniejsza. Pomału rośnie też spożycie innych ryb - mówi Marian Liszkowski, dyrektor inowrocławskiej spółki "Inter-Fisch", posiadającej bazę w Czerniaku-Kunowie.
Gospodarstwa rybackie w minionych latach miały problemy ze zbytem, więc ograniczyły produkcję, m. in. w tym roku o 3 tysiące ton w stosunku do 2008 roku.
- Karp to nie kurczak, nie urośnie w kilka miesięcy. W naszym gospodarstwie cykl hodowlany trwa trzy lata. Dlatego superpromocja w marketach psuje rynek - podkreśla dyrektor Liszkowski.