https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czersk. Dlaczego pan Wojciech nie wstydzi się żebrać na ulicy

Tekst i fot. ANNA KLAMAN
Pan Wojciech z mamą Stefanią
Pan Wojciech z mamą Stefanią
Wojciech Wałdoch choruje na stwardnienie rozsiane. Do dziś nie może się pogodzić z diagnozą, która odebrała mu radość życia i nadzieję na lepsze jutro. Nie poddaje się jednak. Liczy na efekty rehabilitacji w sanatorium.

Jakby trosk było mało, doszedł stres związany z groźbą eksmisji z zajmowanego domu, o czym pisaliśmy niedawno w "Pomorskiej". Na ukończenie domu brakuje jednak pieniędzy. Przypomnijmy, budowany jest przez mamę i braci pani Wałdocha, ale do zakończenia inwestycji daleka jeszcze droga. - Chcemy, by syn miał pokój, łazienkę i mały tarasik, gdzie mógłby wiosną i latem być na świeżym powietrzu - mówi Stefania Wałdoch, mama pana Wojciecha.
Marzenie uda się ziścić, gdy znajdą się pieniądze, a to potrwa co najmniej kilka miesięcy. Dom budowany jest zrywami. A to z zarobku brata za granicą, a to ze sprzedaży działki. - Jedną działkę udało się nam sprzedać, ale sporo pieniędzy z niej przeznaczyliśmy także na wyjazdy z synem do lekarza - mówi kobieta. - Za każdym razem musimy kogoś prosić o zawiezienie samochodem, a to kosztuje. Bywa różnie, jeden weźmie sto złotych, drugi sto pięćdziesiąt.
Domowy budżet jest napięty, brakuje pieniędzy na codzienne życie - opłacenie rachunków, a nawet kupno lekarstw. - Sprawdzam pocztę elektroniczną i wyłączam prąd, bo oszczędzamy, na czym się da - zdradza Wałdoch.
Mama i syn mają po pięćset złotych renty, a na same leki wydają znaczną część bieżących dochodów. Wojciech Wałdoch marzy, by w maju pojechać do sanatorium na miesiąc, ale taki pobyt to wydatek rzędu 2 tys. zł. Trudno uzbierać tak dużą sumę. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że w ubiegłym roku przed "Biedronką" żebrałem wśród znajomych o pieniądze. Udało się, pojechałem - wspomina.
Teraz pan Wojciech martwi się, że do turnusu zostały trzy miesiące, a on nie ma ani złotówki na wyjazd. - Trzy lata temu pieniądze na turnus dał burmistrz, ale teraz na taką pomoc już nie mam co liczyć - mówi. - Czekam na poprawę pogody, tak by móc wyjechać z domu wózkiem i znów żebrać. Nie mam innego wyjścia, więc się nie wstydzę.
Kto chciałby pomóc panu Wojciechowi, może przekazać mu procent ze swojego podatku. Podajemy niezbędne dane: Program Leczenia Stwardnienia Rozsianego PTSR, 00-585 Warszawa ul. Bagatela 13/43. KRS 0000083356 Nr 51 2130 0004 2001 0405 6198 0002 Wojciech Wałdoch, ul. Wielewska 13 89-650 Czersk.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Czytam ten artykuł i nie chce mi się wierzyć, ze w tej samej Polsce mieszkam, co ten pan. W Chojnicach jest stowarzyszenie zrzeszające ludzi chorych na stwardnienie rozsiane i dość prężnie działa. Są turnusy rehabilitacyjne, różne imprezy integracyjne. Warto się zainteresować tym. Miłą niespodzianką jest, że pan burmistrz dofinansował turnus tego pana. Brawo!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska