Kazimierz K. odsiaduje karę za znęcanie się nad bliskimi. Wyrok nie był niski - dwa lata i osiem miesięcy.
Im bliżej jego końca, żona z coraz większym strachem patrzy w kalendarz. Odlicza dni do powrotu męża, bo się go boi. ;b:Kazimierz K. przez lata terroryzował rodzinę;-b:, a z więzienia słał do niej listy z zawoalowanymi pogróżkami.
Przeczytaj również: Grudziądz. Znęcał się nad żoną i czwórką dzieci. Wypuszczono go, ale w końcu trafił za kratki
Został niespełna miesiąc, by przygotować się na jego powrót. Pani Zofia puka gdzie może, najczęściej do Ratusza. Wielokrotnie rozmawiała z wiceburmistrzem Janem Gliszczyńskim, prosiła go o mieszkanie komunalne dla siebie, syna i matki. Póki co, nie udało się jej jednak nic wywalczyć. Dlaczego?
Prawdą jest, że odrzuciła ofertę lokalu komunalnego przy ul. Królowej Jadwigi. Powód: jest w opłakanym stanie i niewielki (20 metrów). Nie była też gotowa przyjąć dwóch ofert lokali w miejscowościach poza Czerskiem. - Jak miałabym dojeżdżać do Czerska - pyta.
K. wyjdzie na wolność przed pierwszą rozprawą w sądzie o eksmisję. Efekt: opieszale zadziałały trybiki w wymiarze sprawiedliwości, więc to ofiary będą musiały opuścić dom.
Niedawno Kazimierz K. zadzwonił do burmistrza Jankowskiego. - Mówił, że nie skrzywdzi rodziny - mówi Gliszczyński.
Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Chojnicach prowadzi postępowanie po zawiadomieniu o jego groźbach.
- Rodzina może liczyć na wszelką ochronę - zapewnia prokurator Mirosław Orłowski.
Czytaj e-wydanie »