Pani Zofia wyprowadza się z domu w Malachinie już w piątek (18 listopada). Chce opuścić go jak najszybciej, jeszcze przed powrotem męża.
Przeczytaj również: Przez błędy urzędników ofiary tyrana muszą się wyprowadzić z domu!
Przypomnijmy, w sobotę (19 listopada) Kazimierz K. wychodzi z więzienia. Kończy odsiadywać wyrok dwóch lat i ośmiu miesięcy więzienia za znęcanie się nad rodziną. Zarówno jego żona, jak i jego syn, nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Są pewni, że mężczyzna z zemsty za pobyt za kratkami, zabije ich. - Skoro sąd nie rozpatrzył w środę wniosku o opuszczenie domu przez męża, muszę uciekać - mówi kobieta.
Gmina zaoferowała jej na pobyt tymczasowy niewielki lokal o powierzchni 22 m. Problem jest jednak nie tylko w metrażu, ale i fatalnym stanie technicznym poddasza. Jeszcze w środę szwagier pani Zofii namawiał ją, by nie przyjmowała lokalu, tylko skorzystała ze schronienia u rodziny. Sam oferował pomoc.
- To nie wchodzi w grę - mówi kobieta. - Jest nas troje. Nie tylko syn, ale i prawie dziewięćdziesięcioletnia mama. Najważniejsze, że będziemy mieli gdzie się schronić. AZK prowadzi w lokalu ostatnie naprawy. Musi m.in. ocieplić korytarzyk. Teraz przez nieszczelny dach wiatr hula w środku.
Co będzie zimą? Czy woda nie zamarznie? - Postawię tam piecyk - mówi kobieta.
Czytaj e-wydanie »