Magda wybrała się latem na uroczystość złożenia ślubowania, mimo iż już wiedziała, że tekstu roty nie wymówi. Ze względu na wiarę, przekonania. I wcale nie chodziło o końcowe zdanie "Tak mi dopomóż Bóg", które nie jest obowiązkowe.
Nie mogła w zgodzie z sumieniem powiedzieć, że ślubuje "kształcić i wychowywać młode pokolenie w duchu umiłowania ojczyzny". - To był mój osobisty wybór - mówi. - Najwyższe uczucia zarezerwowane mam dla Boga. Usytuowanie ojczyzny na pierwszym miejscu traktuję jako nielojalność wobec Boga.
Jednocześnie nauczycielka zastrzega, że jako wychowawczyni wpaja uczniom szacunek do ojczyzny i przestrzegania prawa.
Kobieta próbowała pertraktować w ratuszu. Chciała zamienić słowa "w duchu umiłowania ojczyzny" na "poszanowania ojczyzny". Jej zdaniem różnica jest diametralna, ale nic nie wskórała. - Konstytucja gwarantuje mi wolność sumienia - zauważa. - To co zrobiłam, nie jest aktem buntu czy brakiem zaufania do państwa. Mam prawo do swojego sumienia.
Magdalena jest świadkiem Jehowy, ale zwraca uwagę, że nie jej wyznanie jest najistotniejsze. Była nastolatką, gdy zaczęła studiować Biblię i podjęła życiową decyzję. Teraz regularnie ją czyta i stara się zasady w niej zapisane stosować na co dzień.
Skarga do Kuratorium Oświaty w Gdańsku w sprawie wygaśnięcia decyzji o nadaniu awansu zawodowego na stopień nauczyciela mianowanego nic nie dała. Teraz Magdalenie przysługuje jedynie odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Może być nadal nauczycielem kontraktowym, ale to wiąże się z mniejszymi zarobkami. Najbardziej doskwiera to, że ma zamkniętą drogę awansu. - Lubię moją pracę - mówi. - Spełniam swoje powołanie. Podczas uroczystości nie było mi już przykro, bo byłam już utwierdzona w mojej decyzji. Przykro było mi wcześniej, a wtedy byłam dumna z siebie, że mimo wszystko się nie złamałam.
Wiceburmistrz Jan Gliszczyński mówi, że żałuje, ale zdradza, że nic nie może zrobić. Burmistrz musi przestrzegać zapisów Karty Nauczyciela. W podobnym tonie wypowiada się Krystyna Laudańska, dyrektorka wydziału organizacji i pragmatyki Kuratorium Oświaty w Gdańsku. - To nie jest z naszej strony żadna złośliwość - mówi. - W artykule 15 Karty Nauczyciela jest wyraźny zapis, że nauczyciel składa ślubowanie.
Laudańska nie wyklucza jednak, że organ odwoławczy zmieni decyzję. - Nam nie wolno nadinterpretować przepisów, ale sąd ma większe możliwości, może spojrzy pod innym kątem.
CZERSK Wiara na pierwszym miejscu

Podaj powód zgłoszenia
W dniu 21.12.2009 o 22:39, Natan napisał:Dzięki doulos achreios za rzeczowe podjęcie tematu i poważne potraktowanie tematu.Spróbuję jednak zmierzyć się z Twoimi argumentami:Ad 1. Sądzę, że w tej kwestii twoje podejście jest zbyt redukcjonistyczne. To, że często doświadczamy, jak słowa nic nie znaczą świadczy o kryzysie kultury w której przyszło nam żyć. I zauważ jak dzisiaj wszyscy płacimy za to załatwiając jakąkolwiek sprawę w urzędzie. Nie oznacza to jednak, że nie ma sensu składanie deklaracji, bo są one przejawem zgody na przestrzeganie ustalonych zasad. A co do "merytoryczności", to jest to tylko część pracy nauczyciela, i każdy, kto pracował w szkole wie, że sprawy wychowawcze uczniów zajmują 3/4 czasu wszystkich Rad Pedagogicznych. Sam do niedawna pracowałem w szkole to wiem o czym mówię.Ad 2.Czy uważasz, że nie istnieje zdrowy patriotyzm? Co dla ciebie znaczy bycie obywatelem RP? Czy przejawianie swojego patriotyzmu zawsze musi on prowadzić do szowinizmu, ksenofobii, wrogości i wojny? Jaką wartość dla Ciebie ma słowo "ojczyzna", "honor", "autorytet"? Wydaje mi się, że za bardzo pewne sprawy uwewnętrzniasz. Ad3.Dla mnie artykuł jest napisany tendencyjnie biorący stronę "poszkodowanej", a podważający autorytet Karty Nauczyciela (wyczuj miedzy wierszami przekaz: "może da się obejść"). Opis wydarzenia - owszem, ale artykuł powinien uwzględnić, że czytający nic nie wie nt. ŚJ. I kilka zdań o ich doktrynie sądzę, powinno się pojawić, a tak napisany jest w stylu już otrzaskanym w mediach, jacy to ŚJ dobrzy i szlachetni ludzie (nawet pewien supermarket preferował ich w zatrudnianiu), inaczej wierzą i mają ciągle przez to pod górkę. Ad 4.Tutaj totalnie spłyciłeś sprawę. Chciałem, podkreślić wyraźny aspekt antyspołeczny i antyobywatelski ŚJ. Zauważ, że doktryna ŚJ to teokracja. Nie tylko ignorują flagę, hymn, godło, prezydenta, ale oddawanie czci tym symbolom państwa uznawane jest przez nich za bałwochwalstwo i jest grzechem. Dla dzieci jest ważne czy Pani nauczycielka uczestniczy w akademii w Dniu Niepodległości czy nie. Ad 5.Raymond Franz był członkiem Ciała Kierowniczego, pochodzi z rodziny od lat związanej z ŚJ (stryj był chyba 4 następcą Ch. Russella), nie był kimś, kto po krótkiej fascynacji rozczarował się ŚJ. Jego świadectwa nie można skwitować "odstępca". Mam wrażenie, że nie za bardzo wiesz o kim piszę, dlatego tak łatwo go zbanalizowałeś. Podsumowując.Prawo sumienia jest zagwarantowane w Konstytucji RP, ale ta sama Konstytucja jasno określa podstawy praworządności w RP, i wymienia wyraźnie wartości, które jeżeli chcę rzeczywiście nazywać się obywatelem RP powinienem przyjąć za własne. Nie chcę rozstrzygać na ile ŚJ kwestionując fragmenty Konstytucji są rzeczywistymi obywatelami, niemniej uważam, że nauczyciel to zawód szczególny i światopogląd nauczyciela jest ważny w kwestii wychowania. Każdy, kto wybiera tę drogę zawodową powinien brać to pod uwagę, że obowiązkiem szkoły wobec Państwa jest wychowanie obywatelskie uczniów. Co więcej jako rodzic mam prawo oczekiwać od szkoły, że ten wymiar wychowania moich dzieci będzie realizowany, że moje dzieci będą wychowywane na Polaków, a nie na kosmopolitów. Dla mnie jest jasne: jeśli miałbym poglądy pacyfistyczne, to czymś trudno zrozumiałym byłoby moje staranie się o wstęp na studia wojskowe. Podobnie z Panią Magdaleną, ma swój światopogląd (ma do niego prawo), ale - nikt nie przymuszał ją do tego, by kształcić się i pracować jako nauczyciel. Powinna uszanować specyfikę pracy szkoły i albo zmienić światopogląd, albo zmienić zawód. ps. Nie chcę już wspominać o kwestii, że w preambule do Karty Nauczyciela jest wyraźnie powiedziane, że szkoła ma również rozwijać wartości chrześcijańskie, a ŚJ chrześcijanami nie są (np. nie uznają Jezusa Chrystusa za Boga), bo to tylko prowadzi do pozamerytorycznych antykatolickich jatek.
ad.2 no no jeden pan z wasikiem też był wielkim patriotą w swoim kraju....reszte chyba wszyscy dobrze znają
Natanie...mam wierzyć, że to było serio?W dniu 21.12.2009 o 22:39, Natan napisał:I kilka zdań o ich doktrynie sądzę, powinno się pojawić, a tak napisany jest w stylu już otrzaskanym w mediach, jacy to ŚJ dobrzy i szlachetni ludzie
Styl 'otrzaskany w mediach' to coś wprost przeciwnego do tego, co piszesz. Wrzuć w wyszukiwarkę hasło "Świadkowie Jehowy" - i dowiesz się o "sekcie, psychomanipulacji, spółce bez odpowiedzialności itp. itd."
Kto czyta internetowe wersje artykułów, a chce się czegoś więcej dowiedzieć o kimś lub czymś, zapewne będzie wiedział, jak i gdzie poszukać.
Dlaczego miałaby go w tym wyręczać p. Redaktor? Gdyby to uczyniła, czy jej wybór informacji z założenia nie byłby subiektywny?
Wiesz, bo pytam retorycznie.
Tutaj totalnie spłyciłeś sprawę. Chciałem, podkreślić wyraźny aspekt antyspołeczny i antyobywatelski ŚJ. Zauważ, że doktryna ŚJ to teokracja. Nie tylko ignorują flagę, hymn, godło, prezydenta, ale oddawanie czci tym symbolom państwa uznawane jest przez nich za bałwochwalstwo i jest grzechem. Dla dzieci jest ważne czy Pani nauczycielka uczestniczy w akademii w Dniu Niepodległości czy nie.Kto spłycił? Wydaje mi się, Natanie, że powtarzasz slogany.
To, co robią Świadkowie - nauczanie drugich życia wg Biblii, prowadzone wszak jako praca społeczna, sprawia, że inni stają się lepszymi obywatelami, bardziej praworządnymi i uczciwymi. I mają na tym polu sukcesy, jak widać - skoro markety chcą ich właśnie zatrudniać.
Teokracja to nie doktryna Świadków, ale Biblii; wynika ona z nauk Jezusa, który przecie jest Wzorem dla chrześcijan.
Nie wiem wprawdzie, czy Ty jesteś chrześcijaninem i czy Biblia jest dla Ciebie autorytetem, ale jeśli tak - to jak pogodziłbyś 'oddawanie czci', jak napisałeś, fladze, hymnowi, godłu, a nawet - prezydentowi (?) z tym, czego Pismo Św. uczy o wyłącznym oddaniu dla Boga?
To nie jest żaden argument. Co powiedziałbyś np. o człowieku, który osobiście znał Jezusa, był z Nim przez cały okres Jego działalności, ceniony i darzony przezeń zaufaniem (wybrany na apostoła, a wśród apostołów na skarbnika), a potem okazał się złodziejem i zdrajcą? Że jego chwalebna przeszłość tłumaczy późniejsze występki?W dniu 21.12.2009 o 22:39, Natan napisał:Raymond Franz był członkiem Ciała Kierowniczego, pochodzi z rodziny od lat związanej z ŚJ (stryj był chyba 4 następcą Ch. Russella), nie był kimś, kto po krótkiej fascynacji rozczarował się ŚJ. Jego świadectwa nie można skwitować "odstępca".
Wg mnie nie tylko nie tłumaczy, ale wręcz obciąża.
Co więcej jako rodzic mam prawo oczekiwać od szkoły, że ten wymiar wychowania moich dzieci będzie realizowany, że moje dzieci będą wychowywane na Polaków, a nie na kosmopolitów.Ojojoj...chciałbyś na państwo przerzucić ciężar wychowywania własnych dzieci, w obszarach tak dla Ciebie istotnych?
Tak już bywało - m.in. w Trzeciej Rzeszy.
Po drugie: Polak o kosmopolitycznych poglądach przestaje być Polakiem?
Oczywiście dalsza część Twojej argumentacji jest skutkiem błędu w założeniu (nauczyciel=człowiek stawiający "cezara" ponad Boga).
Co do tego, kto jest - a kto nie jest obywatelem, też pogląd dychotomicznie spłycony (albo/albo): bowiem można przecież formalnie uznawać całość Konstytucji i faktycznie nie uznawać jej w ogóle...chyba, że za wzorowych obywateli uznałbyś raczej przestępców we więzieniach (pod warunkiem, że deklarują się jako "obywatele") niż Świadków.
No, to "pojechałeś"...W dniu 21.12.2009 o 22:39, Natan napisał:ŚJ chrześcijanami nie są (np. nie uznają Jezusa Chrystusa za Boga)
Gdybym poprosił Cię o biblijną definicję "chrześcijanina", przekroczylibyśmy ramy merytoryczne tego wątku....
Wszelako, jeśli chciałbyś go kontynuować, zapraszam TUTAJ - bywam tam bowiem.
W niniejszym wątku - kończę moje wypowiedzi.
Pozdrowienia, Natanie!
Oczywiście! Dlatego jest jednak ważne, by uprzednio zgadzać się wewnętrznie z tym, co ślubujemy (porównaj dramatyczną kulminację w filmie "4 wesela i pogrzeb" ). Dlatego też chrześcijanin przestrzega zasady z Mat 5:37 - "tak" znaczy tak. I jakiekolwiek ślubowanie nie powinno być mu potrzebne, by uczciwie wykonywać swe obowiązki.W dniu 21.12.2009 o 22:39, Natan napisał:Nie oznacza to jednak, że nie ma sensu składanie deklaracji, bo są one przejawem zgody na przestrzeganie ustalonych zasad.
Czy uważasz, że nie istnieje zdrowy patriotyzm? Co dla ciebie znaczy bycie obywatelem RP? Czy przejawianie swojego patriotyzmu zawsze musi on prowadzić do szowinizmu, ksenofobii, wrogości i wojny?Uważam, że nie da się wytyczyć granicy między patriotyzmem a szowinizmem, zwłaszcza zaś w obliczu konfliktu o podłożu narodowościowym taka umowna granica szybko się przesunie poza granice akceptowalne dla chrześcijanina. Jako obywatel mojego kraju mam sumiennie przestrzegać obowiązujących w nim praw w zakresie nie sprzecznym z prawem Bożym ("co cesarskie - cesarzowi, co Boże - Bogu"); mam np. jeździć wg Kodeksu, płacić podatki, nie przywłaszczać sobie nie tylko tego, co czyjeś prywatne, ale też tego, co "niczyje" czyli społeczne itp. itd.
O tym, do czego prowadzi przejawianie patriotyzmu - najdobitniej opowiadają ociekające krwią karty historii, także naszej.
A co z zaleceniem Jezusa, by "nie być częścią świata" (Jn 17:16)?
Uczciwie przyznałeś, że "dla Ciebie" tak brzmi. Dla mnie - inaczej. Sami nauczyciele nieraz uważają, że zapisy Karty są niekorzystne. Są one po prostu wyrazem określonych przekonań (w danym czasie!) określonej grupy ludzi, nawet niekoniecznie całości tego środowiska.W dniu 21.12.2009 o 22:39, Natan napisał:Dla mnie artykuł jest napisany tendencyjnie biorący stronę "poszkodowanej", a podważający autorytet Karty Nauczyciela (wyczuj miedzy wierszami przekaz: "może da się obejść").
Jeśli zresztą przedstawiciele władz (tak wiceburmistrz, jak przedstawiciel Kuratorium) sami postrzegają pewien zapis Karty jako stojący na przeszkodzie zdroworozsądkowemu rozwiązaniu tej sprawy...
Dlaczego oni (nie będący Świadkami Jehowy!) nie mogą tak sprawy oceniać, a Ty inaczej - możesz? Dlaczego oddanie w artykule ich stanowiska takim, jakim jawiło się p. Redaktor, koniecznie musi dowodzić jej tendencyjności?
Ta cała postmodernistyczna narracja "ebeda" (który tak się zagalopował w swojej zaciekłości, że nieopatrznie, przyznał że jest ŚJ ) jeszcze bardziej przekonała mnie o tym, że jeśli Świadkowie Jehowy mają podobne poglądy do "ebeda", to nie powinni być nauczycielami w szkołach państwowych.
Poza tym po tej narracji jestem przekonany, że Państwo powinno przyglądnąć się pod względem zgodności z Konstytucją RP statutom związków religijnych zarejestrowanych przed upadkiem komunizmu.
W dniu 22.12.2009 o 14:16, ebed napisał:Niech czyta. A jak będzie kiedyś pisać artykuł np. o Kościele Katolickim to niech poczyta Janusza Kotlińskiego i jego "Byłem księdzem". Pasuje ci to?
Romana Kotlińskiego, wydaje mi się.
W dniu 21.12.2009 o 10:47, Natan napisał:W interesie Państwa jest wychowywanie dzieci i młodzieży w duchu obywatelskim.
A w którym miejscu artykułu lub w którym miejscu wypowiedzi Magdy czytałeś że ona nie chce ich wychowywać w duchu obywatelskim? Przecież wyrabianie w dzieciach uczuć patriotycznych nie ma nic wspólnego w duchem obywatelskim. Tzn. można być dobrym obywatelem a nie "miłować ojczyzny" - cokolwiek by ten slogan miał oznaczać. Widzę że nie odróżniasz tych dwóch rzeczy. Nieszkodzi. W Niemczech uznano ŚJ na organizacje prawa publicznego: co ciekawe tam też twierdzono, że ŚJ nie mogą być dobrymi obywatelami, bo nie głosują, nie "miłuja ojczyzny" itd. A jednak sądy konsekwentnie odrzucały te argumenty jak bezzasadne.
Warto zwrócić uwagę na przewrotność argumentów nauczycielki: oficjalnie nie mogę złożyć takiego ślubowania, ale tak wewnętrznie to jestem przychylna, to ojczyzna jest ważna....
Nie wiem o czym piszesz. Nauczycielka jedynie nie chce złożyć ślubowania na "miłość do ojczyzny". Ale nie jest przeciwna ani krajowi, ani państwu, ani fladze, hymnowi, prezydentowi. Postępuje całkowicie zgodnie z pogladami ŚJ, którzy chcą być dobrymi obywatelami, pracownikami, kolegami, sąsiadami. Jedynie nie chcą ślubować miłości do ojczyzny. I tyle.
Dlaczego w artykule nie jest wspomniane, że Świadkowie Jehowy ze względu na przekonania nie uczestniczą w wyborach, nie oddają czci godłu, fladze, hymnowi, prezydentowi państwa.
A dlaczego mianoby wspomnieć? Mnie wcale nie przeszkadzałoby, gdyby o tym napisano. Ja się tego wcale nei wstydzę: przeciwnie: Ja nie oddają czci prezydentowi, nie wiem jak ty....
Wyobraźmy sobie państwo, w którym większość stanowią Świadkowie Jehowy? Jak by ono funkcjonowało?
Może nie byłoby wojny Iraku lub w Afganistanie?
A Panią Redaktor zachęcam do lektury książki Raymonda Franza "Kryzys sumienia" Niech czyta. A jak będzie kiedyś pisać artykuł np. o Kościele Katolickim to niech poczyta Janusza Kotlińskiego i jego "Byłem księdzem". Pasuje ci to?
Prawo sumienia jest zagwarantowane w Konstytucji RP, ale ta sama Konstytucja jasno określa podstawy praworządności w RP, i wymienia wyraźnie wartości, które jeżeli chcę rzeczywiście nazywać się obywatelem RP powinienem przyjąć za własne.
O ile znam konstytucję RP nie ma tam obowiązku "miłowania ojczyzny".
Nie chcę rozstrzygać na ile ŚJ kwestionując fragmenty Konstytucji są rzeczywistymi obywatelami
Nie chesz rozstrzygać, ale już osodziłęś, że jednak kwestionuja konstytucję, a może nawet nie sa rzeczywistymi obywatelami. Widzę jak ci blisko do takich np. reżimów jak w Eryteri: tak właśnie SJ nie są traktowani jak obywatele, albo np. Chiny: tam tez wielu siedzi w kryminale.
, niemniej uważam, że nauczyciel to zawód szczególny i światopogląd nauczyciela jest ważny w kwestii wychowania. Każdy, kto wybiera tę drogę zawodową powinien brać to pod uwagę, że obowiązkiem szkoły wobec Państwa jest wychowanie obywatelskie uczniów. Co więcej jako rodzic mam prawo oczekiwać od szkoły, że ten wymiar wychowania moich dzieci będzie realizowany, że moje dzieci będą wychowywane na Polaków, a nie na kosmopolitów.
A ja wolę aby było kosmopolitami. I co ci do tego? Nie wolno mi???
Dla mnie jest jasne: jeśli miałbym poglądy pacyfistyczne, to czymś trudno zrozumiałym byłoby moje staranie się o wstęp na studia wojskowe. Podobnie z Panią Magdaleną, ma swój światopogląd (ma do niego prawo), ale - nikt nie przymuszał ją do tego, by kształcić się i pracować jako nauczyciel. Powinna uszanować specyfikę pracy szkoły i albo zmienić światopogląd, albo zmienić zawód.
I tu wyłazi cały twój właśnie narodowy i nacjonalistyczny szowinizm. Albo będziesz taki jak my, albo na Madagaskar...
ps. Nie chcę już wspominać o kwestii, że w preambule do Karty Nauczyciela jest wyraźnie powiedziane, że szkoła ma również rozwijać wartości chrześcijańskie, a ŚJ chrześcijanami nie są (np. nie uznają Jezusa Chrystusa za Boga), bo to tylko prowadzi do pozamerytorycznych antykatolickich jatek. "ŚJ chrześcijanami nie są, bo nie uznają Jezusa za Boga, a tylko ci są chrześcijanami, którzy w to wierzą" - oto cała kwintesencja obiektywizmu kolegi natana. A kto ci dał prawo do ustalenie że tylko ci są chrześcijanami, którzy wierzą, że Jezus jest Bogiem??? Twoje wyznanie, twój kler, twoje autorytety??? Krótko: NIE TY ANI TWOI DUCHOWNI BĘDZIECIE USTALAĆ KTO JEST A KTO NIE JEST CHRZEŚCIJANINEM. Chociaż, swoją drogą: SJ tez nie uważają tzw. chrześcijan za prawdziwych chrześcijan... więc jest remis....
Dla mnie artykuł jest napisany tendencyjnie biorący stronę "poszkodowanej", a podważający autorytet Karty Nauczyciela (wyczuj miedzy wierszami przekaz: "może da się obejść"). Opis wydarzenia - owszem, ale artykuł powinien uwzględnić, że czytający nic nie wie nt. ŚJ. I kilka zdań o ich doktrynie sądzę, powinno się pojawić, a tak napisany jest w stylu już otrzaskanym w mediach, jacy to ŚJ dobrzy i szlachetni ludzie (nawet pewien supermarket preferował ich w zatrudnianiu), inaczej wierzą i mają ciągle przez to pod górkę.
W którym miejscu artykuł podważa autorytet Karty Nauczyciela? I gdzie wyczytałeś myśl o "obejściu" Karty? Chodzi jedynie o to inną niż twoja interpretację wymagania , że nauczyciel musi złożyć ślubowanie. Jak juz pisałem, Kartę napisali ludzie i ludzi mogą ją zmienić. A dlaczego Karta ma uwzględniać tylko światopogląd tych, który "miłują ojczyznę" a nie tych którzy ją tylko "szanują"?
Ad 4.
Tutaj totalnie spłyciłeś sprawę. Chciałem, podkreślić wyraźny aspekt antyspołeczny i antyobywatelski ŚJ. Zauważ, że doktryna ŚJ to teokracja. Nie tylko ignorują flagę, hymn, godło, prezydenta, ale oddawanie czci tym symbolom państwa uznawane jest przez nich za bałwochwalstwo i jest grzechem. Dla dzieci jest ważne czy Pani nauczycielka uczestniczy w akademii w Dniu Niepodległości czy nie.
Piszesz: "Chciałem podkreślić aspekt antyspołeczny i antyobywatelski ŚJ". Wolno ci tak pisać. Ale ja wcale nie uważam, że ŚJ są antyspłeczni lub antyobywatelscy. I znowu: Kto wyznacza standardy "obywatelskości"? Twoja ferajna? Politycy? Papież? Ale ja nie podzielam ich poglądu na to czym jest "obywatelskość". Mam inne zapatrywania i mam do nich prawo. A ty chcesz, żeby każdy uważał tak jak ty: to co ty uznajesz za obywatelskość to i ja muszę. A ja nie chcę, mnie sie twoje poglady na to nie podobają. Mam swoje. Doktryna ŚJ to teokracja - prawda, ale to jest doktryna dotycząca sfery religijnej, wewnątrz spłeczności ŚJ, a nie doktryny politycznej czy państwowej. I ŚJ nie żądają, aby państwo było teokratyczne, bo po prostu jest nam najzupełniej obojętne. A już kłamliwy jest twój zarzut, ze SJ "ignorują" flagę hymn itd. Dla ciebie "nie oddawanie czci" fladze, nie śpiewanie hymnu lub nie padanie na twarz przed prezydentem . W swoim pierwszym poście napisałeś: "Świadkowie Jehowy ze względu na przekonania (...) nie oddają czci godłu, fladze, hymnowi, prezydentowi państwa". Powiedz: czy ty oddajesz CZEŚĆ prezydentowi???
Ad 5.
Raymond Franz był członkiem Ciała Kierowniczego, pochodzi z rodziny od lat związanej z ŚJ (stryj był chyba 4 następcą Ch. Russella), nie był kimś, kto po krótkiej fascynacji rozczarował się ŚJ. Jego świadectwa nie można skwitować "odstępca". Mam wrażenie, że nie za bardzo wiesz o kim piszę, dlatego tak łatwo go zbanalizowałeś.
Czytałem książkę Franza. I co z tego? Postulujesz aby przeczytać jego książkę. A powiedz: proponujesz, aby kazdy np. katolik przeczytał ks. Jonasza pt. "Byłem księdzem"? A może inne jego pozycje? Czy na innych forach internetowych reklamujesz jego książki, czy tylko ten "przywilej" ma Raymond Franz?
W dniu 21.12.2009 o 22:39, Natan napisał:Ad 1. Nie oznacza to jednak, że nie ma sensu składanie deklaracji, bo są one przejawem zgody na przestrzeganie ustalonych zasad. A co do "merytoryczności", to jest to tylko część pracy nauczyciela, i każdy, kto pracował w szkole wie, że sprawy wychowawcze uczniów zajmują 3/4 czasu wszystkich Rad Pedagogicznych. Sam do niedawna pracowałem w szkole to wiem o czym mówię.
Pewnie wiesz, o czym mówisz, ale na pewno nie mówisz na temat. Nauczycielka nie odmówiła złożenie "deklaracji" tylko chce zadeklarować coś innego, niż ktoś autorytarnie zapisał w Karcie Nauczyciela. Dlaczego nauczyciel ma wychowywać uczniów w duchu "umiłowania ojczyzny" a nie w duchu "poszanowania ojczyzny"? W czym jedno uczucie jest lepsze lub gorsze od drugiego? Kto (Ty?) ustala standardy tego, co jest słuszne? Karta Nauczyciela napisali ludzie, i ludzie mogą ją zmienić. Nierzadko akty napisane przez ludzi z czasem okazują się po prostu nie na czasie, bo w czasie ich pisania nikt nie przypuszczał, że świat się zmienia w takim lub w innym kierunku. Więc zapisy Karty nie są "prawdą objawioną" i nietykalną. Korona nikomu z głowy nie spadnie, jak się te zmieniające okoliczności uwzględnia. To właśnie świadczy o "światłości" rządzących, kiedy uwzględniają tę różnorodność ludzi, ich poglądów, wierzeń itp. TO jest właśnie elastyczność w podjeściu do indwidualizmu ludzi, którego i w czasie komuny i jak widze teraz i nauczycielom brakuje.
Ad 2.
Czy uważasz, że nie istnieje zdrowy patriotyzm? Co dla ciebie znaczy bycie obywatelem RP? Czy przejawianie swojego patriotyzmu zawsze musi on prowadzić do szowinizmu, ksenofobii, wrogości i wojny? Jaką wartość dla Ciebie ma słowo "ojczyzna", "honor", "autorytet"? Wydaje mi się, że za bardzo pewne sprawy uwewnętrzniasz.
Nie wiem, czy istnieje zdrowy patriotyzm. Ale kto ustala co się mieści w patriotyzmie a co nie? Znowu TY? Albo ty i twoi znajomi? A może zdrowy patriotyzm reprezentuje właśnie nauczycielka Magda? Dlaczego twierdzisz że jak sie "szanuje" ojczyznę to patriotą być nie można bo się jej nie "umiłował?
Co do artykulu - jest dobry.
Spróbuję jednak zmierzyć się z Twoimi argumentami:
Ad 1.
Sądzę, że w tej kwestii twoje podejście jest zbyt redukcjonistyczne. To, że często doświadczamy, jak słowa nic nie znaczą świadczy o kryzysie kultury w której przyszło nam żyć. I zauważ jak dzisiaj wszyscy płacimy za to załatwiając jakąkolwiek sprawę w urzędzie. Nie oznacza to jednak, że nie ma sensu składanie deklaracji, bo są one przejawem zgody na przestrzeganie ustalonych zasad. A co do "merytoryczności", to jest to tylko część pracy nauczyciela, i każdy, kto pracował w szkole wie, że sprawy wychowawcze uczniów zajmują 3/4 czasu wszystkich Rad Pedagogicznych. Sam do niedawna pracowałem w szkole to wiem o czym mówię.
Ad 2.
Czy uważasz, że nie istnieje zdrowy patriotyzm? Co dla ciebie znaczy bycie obywatelem RP? Czy przejawianie swojego patriotyzmu zawsze musi on prowadzić do szowinizmu, ksenofobii, wrogości i wojny? Jaką wartość dla Ciebie ma słowo "ojczyzna", "honor", "autorytet"? Wydaje mi się, że za bardzo pewne sprawy uwewnętrzniasz.
Ad3.
Dla mnie artykuł jest napisany tendencyjnie biorący stronę "poszkodowanej", a podważający autorytet Karty Nauczyciela (wyczuj miedzy wierszami przekaz: "może da się obejść"). Opis wydarzenia - owszem, ale artykuł powinien uwzględnić, że czytający nic nie wie nt. ŚJ. I kilka zdań o ich doktrynie sądzę, powinno się pojawić, a tak napisany jest w stylu już otrzaskanym w mediach, jacy to ŚJ dobrzy i szlachetni ludzie (nawet pewien supermarket preferował ich w zatrudnianiu), inaczej wierzą i mają ciągle przez to pod górkę.
Ad 4.
Tutaj totalnie spłyciłeś sprawę. Chciałem, podkreślić wyraźny aspekt antyspołeczny i antyobywatelski ŚJ. Zauważ, że doktryna ŚJ to teokracja. Nie tylko ignorują flagę, hymn, godło, prezydenta, ale oddawanie czci tym symbolom państwa uznawane jest przez nich za bałwochwalstwo i jest grzechem. Dla dzieci jest ważne czy Pani nauczycielka uczestniczy w akademii w Dniu Niepodległości czy nie.
Ad 5.
Raymond Franz był członkiem Ciała Kierowniczego, pochodzi z rodziny od lat związanej z ŚJ (stryj był chyba 4 następcą Ch. Russella), nie był kimś, kto po krótkiej fascynacji rozczarował się ŚJ. Jego świadectwa nie można skwitować "odstępca". Mam wrażenie, że nie za bardzo wiesz o kim piszę, dlatego tak łatwo go zbanalizowałeś.
Podsumowując.
Prawo sumienia jest zagwarantowane w Konstytucji RP, ale ta sama Konstytucja jasno określa podstawy praworządności w RP, i wymienia wyraźnie wartości, które jeżeli chcę rzeczywiście nazywać się obywatelem RP powinienem przyjąć za własne. Nie chcę rozstrzygać na ile ŚJ kwestionując fragmenty Konstytucji są rzeczywistymi obywatelami, niemniej uważam, że nauczyciel to zawód szczególny i światopogląd nauczyciela jest ważny w kwestii wychowania. Każdy, kto wybiera tę drogę zawodową powinien brać to pod uwagę, że obowiązkiem szkoły wobec Państwa jest wychowanie obywatelskie uczniów. Co więcej jako rodzic mam prawo oczekiwać od szkoły, że ten wymiar wychowania moich dzieci będzie realizowany, że moje dzieci będą wychowywane na Polaków, a nie na kosmopolitów. Dla mnie jest jasne: jeśli miałbym poglądy pacyfistyczne, to czymś trudno zrozumiałym byłoby moje staranie się o wstęp na studia wojskowe. Podobnie z Panią Magdaleną, ma swój światopogląd (ma do niego prawo), ale - nikt nie przymuszał ją do tego, by kształcić się i pracować jako nauczyciel. Powinna uszanować specyfikę pracy szkoły i albo zmienić światopogląd, albo zmienić zawód.
ps. Nie chcę już wspominać o kwestii, że w preambule do Karty Nauczyciela jest wyraźnie powiedziane, że szkoła ma również rozwijać wartości chrześcijańskie, a ŚJ chrześcijanami nie są (np. nie uznają Jezusa Chrystusa za Boga), bo to tylko prowadzi do pozamerytorycznych antykatolickich jatek.