Podpisana wczoraj w siedzibie Miejskiego Zarządu Dróg umowa przewiduje, że "Budimex-Dromex", za 8,35 mln zł netto, w ciągu pół roku dokończy to co rozgrzebał "Rawex"
Bez niespodzianek?
- Wykonawca nie wyklucza możliwości skrócenia terminu - _dodaje Romuald Popławski, dyrektor magistrackiego wydziału kontroli obecny podczas podpisywania umowy.
- Nie chcemy obiecywać gruszek na wierzbie. Budowa jest trudna technologicznie, przede wszystkim ze względu na przebiegające pod wiaduktem tory, ale umownego terminu dotrzymamy na pewno - deklaruje Marek Glabus, zastępca dyrektora biura handlowego firmy "Budimex-Dromex". - Teren i zakres robót mamy dokładnie rozpoznany. Dlatego niespodzianek nie spodziewamy się.
Co nie znaczy, że nie zabraknie problemów. "Budimex" musi zacząć od usunięcia tzw. oczepu, fragmentu starej estakady, której nie zdołali usunąć poprzednicy. Znajduje się on tuż nad liniami trakcji elektrycznej. "Rawex" chciał go wysadzić w powietrze. - Nie będzie żadnych mikrowybuchów, po prostu go skujemy - twierdzi Glabus.
Potem przyjdzie czas na ułożenie nowej konstrukcji z prefabrykowanych belek. - Znamy i lubimy tę technologię - _zapewnia dyrektor "Budimeksu".
Przekazanie placu budowy za tydzień.
Protestów nie było
Podpisanie umowy było możliwe dopiero wczoraj, mimo, że przetarg rozstrzygnięto już dwa tygodnie temu. Miasto czekało bowiem, czy któryś z pokonanych pięciu oferentów, nie złoży odwołania. Najdłużej w niepewności toruńskich drogowców trzymało Płockie Przedsiębiorstwo Robót Mostowych, które zapowiedziało złożenie odwołania, ale w końcu tego nie uczyniło.
Przypomnijmy, że w pierwszy przetarg na przebudowę wiaduktu, rok temu, wygrała bydgoska spółka "Rawex". Zobowiązała się, za 12 mln zł, do końca listopada ub. r. rozebrać starą estakadę i na jej miejscu postawić nową. Nie wywiązała się nawet z pierwszej części tego zadania. Miasto rozwiązało z nią w październiku umowę. Wkrótce potem "Rawex" upadł.
Wcześniej jego szefowie złożyli w prokuraturze doniesienie na dyrekcję Miejskiego Zarządu Dróg, oskarżając ją o działanie na szkodę gminy. Zdaniem "Raweksu" wiaduktu nie trzeba było rozbierać, wystarczyłby remont. Sprawę bada prokuratura i ABW. Termin dochodzenia przedłużono do końca marca br.
Dyrektorzy: Glabus z "Budimeksu" (na pierwszym planie) oraz Andrzej Glonek, MZD w chwilę po podpisaniu umowy na dokończenie przebudowy wiaduktu
