- Odkurzenie szubienicy przez Jarosława Kaczyńskiego to otwarcie nowego pola walki?
- Raczej nie. Taka walka miałaby sens, gdyby rozgorzała w kontekście głośnego medialnie wydarzenia. Na przykład zbrodni w Norwegii, w której konsekwencje grożące zabójcy nie są adekwatne do kary, jaka może go spotkać. Tu nie chodzi raczej o pozyskanie nowego elektoratu, ale o jasny komunikat dla własnych wyborców, o ideową deklarację - że pamiętamy o obietnicach. Nie bez znaczenia jest pojawienie się na scenie politycznej nowej opcji politycznej Zbigniewa Ziobry.
Toruń bez cenzury. Jak wyglądało życie kata?
- Prawo i Sprawiedliwość znaczy sporny teren?
- Nazwijmy to sygnałem wyprzedzającym. Gdyby Zbigniew Ziobro chciał teraz wystąpić z podobną deklaracją, zostanie ona uznane za coś wtórnego. Gdyby natomiast Ziobro chciał kontestować twarde stanowisko Prawa i Sprawiedliwości, nadwyrężyłby mit szeryfa, który nie cofa się przed surowym karaniem. A tak jest postrzegany przez część swoich sympatyków.
"Ziobryści" tworzą własny klub
- Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego spotkała się z negatywnym odzewem w środowiskach katolickich. Czy się nie zagalopował?
- Nie sądzę. Ta wypowiedź w niedługim czasie zostanie zapomniana, również przez środowiska katolickie. Nie była to zresztą wypowiedź kierowana do katolickich intelektualistów. Prezes PiS wie dobrze, ze koncepcja kary śmierci cały czas jest w polskim społeczeństwie bardzo popularna i zapewne w najbliższym czasie niewiele się w tej kwestii zmieni.
- Dziś okazuje się, że możliwe są scenariusze, które jeszcze kilka lat temu zaliczano do marnej futurologii. Być może również kara śmierci powróci jako pomysł na wymierzanie sprawiedliwości?
- Teraz wydaje się to abstrakcyjne, ale prawo jest zawsze stanowione przez ludzi. Kontekst prawa międzynarodowego też nie jest ustalony raz na zawsze. To, co wydaje się trwałe i niezmienne po jakimś czasie ulega zmianie. Pamiętajmy, że ważnym punktem odniesienia są dla nas nadal USA - kraj cywilizacji zachodniej, w którym kara śmierci nadal jest praktykowana w większości stanów. Dotychczasowa historia ludzkości nie pozwala przewidywać zaprowadzenia idealnego ładu na Ziemi i wielokrotnie obserwowaliśmy upadek idei zwycięskiego postępu. Ostatnim tego typu popularnym optymistą był Francis Fukuyama na początku lat 90. Nie wykluczam, że w przyszłości kara śmierci powróci, ale nie sądzę, aby miało się tak stać w najbliższym czasie.
Czytaj e-wydanie »