Jak informuje Lucyna Glaner, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Tucholi, od 16 marca jako bezrobotni zarejestrowało się prawie sto osób. Teraz w statystykach jest 90 Ukraińców, ponad 30 osób przebywa na stażach. Są też kolejne wnioski o staże.
Jedną osobę z Ukrainy zatrudniono w ramach prac interwencyjnych, drugą na roboty publiczne. Kilka osób podjęło pracę we własnym zakresie.
- Stworzyliśmy bazę bezrobotnych z Ukrainy - mówi Lucyna Glaner. - Pracodawcy mają pewną obawę, co do korzystania ze środków urzędów na aktywizację Ukraińców. Bo obowiązują ich takie same zasady, jak przy zatrudnianiu Polaka.
Przedsiębiorcy nie mają pewności, czy zatrudnieni uchodźcy z Ukrainy zostaną na terenie powiatu czy w Polsce. Natomiast konsekwencja zawierania umów są takie same - albo trzeba zgłosić wakat i uzupełnić albo zwrócić otrzymane środki. Póki co staże cieszą się największym zainteresowaniem, bo wtedy nie ma konsekwencji dla nikogo, gdyby został przerwany.
Gdy idzie o prace sezonowe, pracodawcy nadal zatrudniają też chętnych Polaków. - Na początku Ukrainki deklarują pracę jakąkolwiek, ale nie zawsze tak się dzieje - przyznaje dyrektorka PUP. - Bywa, że zmieniają pracę, ale deklarują, że chcą pracować.
Tucholski pośredniak napisał projekt na rządowe dofinansowanie na aktywizację cudzoziemców. Wpłynęło 900 wniosków z całej Polski i proces jego weryfikacji się przedłuża. Początkowa była mowa, że miał ruszyć pierwszego maja. - Myślę, że ciekawy pomysł zaproponowaliśmy na pracę adaptacyjną - informuje Lucyna Glaner. - Pierwsze koszty 2,5 tys. zł wynagrodzenia dla tych osób pokrywalibyśmy ze środków publicznych. Jeszcze miałyby bon bytowy - 1 tys. zł na opiekę nad dziećmi, naukę języka, dojazdy...
Listy rankingowej jeszcze jednak nie opublikowano, nie wiadomo, kiedy będą informacje na ten temat. Bezrobotni z Ukrainy są w niemal wszystkich gminach powiatu, z wyłączeniem gminy Śliwice (brak) i gminy Gostycyn (stosunkowo niewiele).
