Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy zaleje nas Wisła? Ludzie mieszkają w dolinach rzek, a te mogą upomnieć się o swoje

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Lodołamacze rozbijają zatory lodowe i ułatwiają odpływ wodzie. Jednak niewłaściwie użyte, mogą tylko pogorszyć sytuację
Lodołamacze rozbijają zatory lodowe i ułatwiają odpływ wodzie. Jednak niewłaściwie użyte, mogą tylko pogorszyć sytuację Fot. Przemek Świderski
Prognoza pogody mówi o odwilży od środy i wzroście temperatury z każdym kolejnym dniem. A to oznacza, że lód na Zalewie Włocławskim zacznie topnieć. Przy utrzymaniu się tej tendencji nic złego nie powinno się zdarzyć. Jeśli jednak później wrócą mrozy, scenariusz wydarzeń może się dramatycznie zmienić.

Zobacz wideo: Dyscyplinarka za podróż w czasie pandemii?

Sześć lodołamaczy pracujących na Zbiorniku Włocławskim, aby ułatwić spływ wody i kry z rejonu Wyszogrodu, Kępy Polskiej i Płocka, musiało zostać w porcie, bo pogorszyły się warunki meteorologiczne i hydrologiczne.

- Zbliża się odwilż i wtedy lodołamacze z pewnością znów ruszą do akcji, aby udrożnić spływ mas wody, lody i śryżu. I oby odwilż się utrzymała, bo wtedy na stopniu wodnym we Włocławsku, owszem znacząco zwiększy się przepływ, ale wszystko przebiegać będzie jak należy. Gdyby jednak doszło do zamrozu, wtedy może powtórzyć się scenariusz ze stycznia 1982 roku, gdy wezbrane masy wody i lodu rozmyły wały boczne na lewym niskim brzegu Wisły i zalały znajdujące się tam miejscowości - mówi prof. Zygmunt Babiński, hydrolog i badacz Wisły z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

To też może Cię zainteresować

Jeśli mróz ponownie skuje Zbiornik Włocławski, wtedy śryż (gąbczasta postać zbitych w jedną masę cząsteczek lodu) będzie czopował się między taflą lodu a wciąż wypłycającym się dnem Zbiornika Włocławskiego i spowoduje spiętrzenie.

Idzie duże ocieplenie, lody ruszą

Tymczasem Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podaje, że w tym tygodniu od zachodu nadejdzie ocieplenie i przestrzega, że na rzekach cały czas będą występować podpiętrzenia, a z powodu zjawisk lodowych – zatory. A to stworzy poważnie zagrożenie powodziowe. I nie chodzi tylko o Wisłę, ale praktycznie wszystkie rzeki.

Czy wały wytrzymają

Gdy na Wiśle tworzą się zatory lodowe i wzbiera woda, wszyscy mieszkańcy nadbrzeżnych okolic obawiają się, czy wały przeciwpowodziowe nie zostaną rozmyte i czy nie przyjdzie im uciekać? Z tym dylematem żyją całe pokolenia, a obecna „filozofia antypowodziowa” zaczyna skłaniać się ku tezie, że żywiołu nie da się do końca okiełznać.

Współczesna technika wypracowała szybsze i skuteczniejsze metody budowania wałów przeciwpowodziowych, które w założeniu mają wytrzymać nawet tak zwaną 1000-letnią wodę. A mimo to żywioł może być tak nieprzewidywalny, że i najlepsze zabezpieczenia nie oprą mu się.

Dlatego obecnie coraz poważniej myśli się o zmniejszaniu liczby mieszkańców terenów zalewowych. Idzie to słabo, skoro od chwili sporządzenia pierwszych systemowych założeń przeciwpowodziowych i map ryzyka powodziowego (2012 r.) liczba mieszkańców w całym dorzeczu Wisły zmniejszyła się tylko o niecałe 7 tys. osób (7,2 proc. z zakładanej wartości).

Zbudował na górce, zapomniał o piwnicy

O tym, że nie należy ryzykować osiedlania na terenach zalewowych przekonał się pewien mieszkaniec toruńskiego Kaszczorka, który co prawda zbudował dom na terpie (czyli sztucznie usypanym podwyższeniu terenu), ale wbrew zaleceniom urzędników z wydziału urbanistyki zbudował też podpiwniczenie.

- I gdy Wisła się podniosła, piwnica została zalana, a sam gospodarz miał o to pretensje do urzędników. Ci pokazali mu dokumenty, w których wyraźnie było napisane, że piwnicy budować nie należy – opowiada Stanisław Wroński z Torunia, urbanista i członek komitetów zajmujących się problematyką antypowodziową.

Jeśli budować, to z głową

Profesor Babiński miał kiedyś domek na Rudaku (lewobrzeżna dzielnica Torunia), ale zbudował go na palach i dzięki temu zabezpieczył przed 100-letnią wodą. W ostatnich latach naukowiec mieszkał w ZłejWsi Wielkiej w pow. toruńskim, która znajduje się w dolinie Wisły i teoretycznie może zostać zalana.

- Tak, ale mój dom stał na wale brzegowym, który był pozostałością naturalnej wydmy wiślanej, co zabezpieczało go przez skutkami 100-letniej wody. Gdyby woda tam podeszła, mój dom znajdowałby się dokładnie 55 centymetrów ponad nią. Wiem to, bo geodeci dokładnie zmierzyli na jakiej wysokości znajdują się fundamenty domu. I właśnie takie wały, wydmy stanowią zabezpieczenie dla ludzi mieszkających na terenach zalewowych - przekonuje bydgoski naukowiec.

To też może Cię zainteresować

W ostatnich latach cała dolina na prawym brzegu Wisły została w newralgicznym miejscu – w Czarnowie – zabezpieczona jazem z klapami przeciwpowodziowymi, co uniemożliwia przedostanie się wody śladem Kanału Górnego (który odwadnia wraz z Kanałem Dolnym całą dolinę). Są tu także wały przeciwpowodziowe. Zanim jaz powstał, strażacy wielokrotnie walczyli o to, aby woda nie przedostała się tym kanałem.

Woda kiedyś się podniesie i może zalać dolinę

Zygmunt Babiński ostatecznie jednak przeniósł się na stałe w bezpieczniejsze miejsce – do Torunia. Bo generalnie jest przeciwnikiem osiedlania się na terenach zalewowych. Ludzi kuszą tam atrakcyjne ceny działek i mieszkań w standardzie deweloperskim, ale prawda jest taka, że Wisła i wszystkie inne rzeki cyklicznie wylewają i „upominają się” o to, co faktycznie należy do nich.

Jeśli rzeki mocno wzbierają i przekraczają stany alarmowe, wtedy jest możliwość przerwania wałów, to oznacza powódź i katastrofę dla ludzi oraz ich dobytku na danym terenie.

- Rzeka musi mieć swobodny przepływ i możliwość rozlewania się. Przy czym najważniejsze jest to, co dzieje się na międzywalu, czyli na równinie zalewowej między lewym a prawym wałem przeciwpowodziowym. Jeśli ta strefa jest oczyszczana z drzew i krzaków, jeśli nie ma na niej ludzkiej zabudowy, wtedy wezbrana woda przemieszcza się swobodnie i wały powinny wytrzymać nawet 1000-letnią wodę – wyjaśnia profesor. - Jeśli jednak międzywala nie oczyszcza się, wtedy woda piętrzy się w tym wąskim gardle i zagraża przelaniem przez wały. Te spiętrzenia ponad normalnie płynącą wodę dochodzą do kilku metrów.

Przelanie wody przez wał oznacza jego utratę, bo silny prąd niezwykle szybko do rozmywa i zalewa niżej położone obszary. Tak było m.in. w 1982 r. na Zalewie Włocławskim i w 2010 r. w Świniarach na mazowiecim odcinku Wisły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska