Na uschnięte drzewka zwróciła nam uwagę czerszczanka, która jest z zamiłowania ogrodniczką i nie może patrzeć, jak roślinność marnieje w oczach. Kobieta mówi, że drzewka wcale nie musiały uschnąć. Obwinia urzędników, którzy nie wysyłali pracowników do podlewania. - W tym roku latem w ogóle nie było widać, żeby ktokolwiek podlewał miejską roślinność - mówi. - Wiem, co mówię, bo często jeżdżę do miasta i to o różnej porze dnia. Pamiętam, że w poprzednich latach było widać, jak pracownicy interwencyjni podlewają zieleńce. Ale w tym roku nie. No i niestety mamy teraz tego efekty.
Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że tego roku lato było wyjątkowe upalne i trzeba było sobie zadać duży trud, by podlać spragnione deszczu rośliny. - Te krzewy przy fontannie są w wyjątkowo nasłonecznionym miejscu. Słońce było tu niemal przez cały dzień. Nie mogę więc zrozumieć, dlaczego nikt z ratusza nie pomyślał o tym, że trzeba je podlewać - dodaje.
Przeczytaj również: Mamy kolejną nagrodę za park 1000-lecia w Chojnicach
Burmistrz Czerska Marek Jankowski bagatelizuje problem. Mówi jednak "Pomorskiej", że sprawdzi temat i dodaje, że jego zdaniem większy kłopot był i jest w parku Borowiackim oraz na nowej ul. Jana Pawła II, gdzie były największe straty w roślinności.
Twierdzi przy tym, że drzewka w tych miejscach wcale nie padły przez tegoroczną suszę, ale z winy wandali, którzy celowo zadeptują zieleń.
Czytaj e-wydanie »