Niedawno interweniowaliśmy w Administracji Domów Miejskich w imieniu pani Anny Dylanowskiej. Kobieta od dwudziestu lat zajmuje mieszkanie na piętrze domu przy ul. Chodkiewicza.
- Gdy spadły pierwsze śniegi, na strychu u nas było biało - mówi Dylanowska. - Śnieg przesypywał się do środka przez kilkunastocentymetrowe dziury w dachu. A musimy przechodzić przez strych do łazienki i kuchni.
Nasza Czytelniczka mieszka w domu przy ul. Chodkiewicza od kiedy spłonęło jej poprzednie mieszkanie. Wychowuje pięcioro dzieci i opiekuje się wnuczką. - Przez zimno, jakie panuje w domu, moja córka nie może wyjść z przeziębienia - tłumaczy Dylanowska. - Niewiele brakowało, a dostałaby zapalenia płuc.
Po naszej interwencji pracownicy ADM zajęli się dziurawym dachem.
- Przyszedł do mnie pan z zarządu mieszkań komunalnych i oglądał mieszkanie - wspomina kobieta. - Powiedział, że mam na własny koszt zamontować ogrzewanie w łazience, tak by zamarzająca woda nie rozsadziła rur.
Po tej wizycie dach został naprawiony. Od początku tygodnia śnieg już nie wpada do mieszkania pani Anny.
- Strop został uszczelniony - potwierdza Magdalena Marszałek, rzecznik bydgoskiej ADM. - Zawsze reagujemy szybko na informacje o tym, że w budynku jest uszkodzony dach. Podkreślić należy jednak, że pomieszczenie, o którym mowa, nie jest przeznaczone do mieszkania. To strych.
Czytaj e-wydanie »