Anwil Włocławek - Czarni Słupsk 78:77 (15:20, 19:17, 25:23, 19:17)
ANWIL: Bell 25 (2), 9 zb., Dimec 12, Mathews 12, 7 zb., 5 as., Perasek 10, Kowalczyk 3 (1) oraz Dykes 11 (1), Szewczyk 5, Łączyński 0, Nowakowski 0.
CZARNI: Garrett 22 (3), Lewis 13 (1), Witliński 13, Klassen 11 (3), 7 as., Beech 9 (2) oraz Young 5, Musiał 4 (1), Słupiński 0.
Idei rywalizacji o brązowy medal w lidze nie rozumie wielu amerykańskich koszykarzy, ale takich wątpliwości nie mają kibice, którzy w komplecie stawili się na ostatnim meczu w sezonie w Hali Mistrzów.
Gospodarze zaczęli od serii udanych akcji z Dimcem, ale po drugiej stronie szalał Billy Garrett, który był w stanie trafić nawet akcję 3+1. Gospodarze prowadzili 10:7, a Czarni odpowiedzieli serią 13:2. Włocławianie pudłowali seriami z dystansu (3/13 do przerwy), a przewaga rywali w pewnym momencie sięgała 10 punktów. Gościom nie przeszkadzała jeszcze niższa skuteczność z gry, bo tych rzutów oddawali więcej i częściej trafiali za 3, brakowało trafień Mathewsa (2/9 w 1. połowie).
Po przerwie Anwil wyrównał (40:40) po akcjach Jamesa Bella. Otworzył się także Mathews, po którego trafieniu Anwil wreszcie prowadził (52:50). Czarni jeszcze odpowiedzieli serią 7:0, bo gospodarzom brakowało spokoju w kluczowych momentach. Najlepsze jednak zachowali na ostatnią kwartę.
W 36. minucie Anwil zbudował największą przewagę (70:64). Świetnie grał Dykes, który wszystkie swoje punkty zdobył po przerwie, ale też trzeba podkreślić dobrze funkcjonującą defensywę. Skończyło się ostatecznie zwycięstwem w najniższym możliwym rozmiarze.
Rewanż w sobotę w Słupsku o godz. 17.30.
