Przez wiele lat „Diabelski młyn” był na każdej widokówce z Koronowa, każdym folderze turystycznym i pamiątce znad Zalewu Koronowskiego.
Na wyrost, bo przecież od lat obiekt z połowy XIX wieku był w opłakanym stanie, w ruinie. A przecież „Diabelski młyn” mełł zboże jeszcze w latach 60. minionego wieku. Najstarsi mieszkańcy Koronowa pamiętają, jak furmanki podjeżdżały tu ze zbożem i odjeżdżały z mąką... Potem młyn niszczał w zamknięciu. 5-6 lat temu został tylko raz udostępniony do zwiedzania - z harcerzami, w czasie Nocy Muzeów. Ci, którzy wtedy byli w młynie pamiętają to zwiedzanie do dziś.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Trzy lata temu nowy właściciel młyna - Adam Pantkowski - przystąpił do renowacji zabytku. I wtedy okazało się, że nie wystarczy zmienić kilka belek, by przywrócić młyn do życia, że trzeba rozebrać cały, cegła po cegle, belka po belce, do fundamentów i postawić od nowa. Od nowa też trzeba było wykonać 9-metrowe koło młyńskie o wadze 5 ton, bo stare, nasiębierne, o konstrukcji drewniano-metalowej po prostu rozpadło się.
Ale „Diabelski młyn” stoi już, koło za sprawą wody obraca się, będzie więc jak kiedyś mełło zboże i tłoczyło z nasion olej... Już nie na skalę przemysłową, lecz raczej „turystyczną”, na pokaz. Takie są plany właściciela „Diabelskiego młyna”. A żeby uatrakcyjnić obiekt, obok, na metalowej kładce nad rzeczką, od jesieni powstał nowy obiekt - restauracja. Widać już jej zarys. - Będzie przeszklona, z widokiem na obracające się koło młyńskie, na rzeczkę i młyn - mówi reprezentujący właściciela Mariusz Borys. - Nie śpieszymy się, ważny jest każdy detal w wystroju wnętrza... Sądzę, że przed końcem roku restauracja będzie już czynna. Będzie serwować dania regionalne, z produktów regionalnych, wszystko co najlepsze w regionie...
Tak więc „Diabelski młyn” nie będzie już wizytówką Koronowa na wyrost...