Decyzja o tym, że Adam Straszyński musi pożegnać się z funkcją prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Gniewkowie, była wielkim zaskoczeniem.
- Niedawno na posiedzeniach komisji nie było żadnych zastrzeżeń do jego pracy - wyznał na sesji radny Karol Smoła.
Burmistrz pytany o powody swej decyzji, ucinał krótko: "Utrata zaufania". Szczegółów zwolnienia nie chciał omawiać na sesji. - To nie jest forum, żebyśmy o tym rozmawiali - przekonywał. Naciskany przyznał, że przedsiębiorstwo jest w dobrej kondycji finansowej.
Czytaj: Gniewkowo. Radna straci mandat? Pani wojewoda wsparła Joannę Borowską
- Kwestia zaufania w pracy jest kwestią podstawową. Problem polega na tym, że pan Adam Straszyński miał kompleks poprzedniego prezesa i przez to wprowadził sytuację niezbyt dobrą dla spółki. Nie może być tak, że robi się w swoje gniazdo - wyznał dość tajemniczo Adam Roszak.
Na te słowa szybko zareagował radny Ryszard Pitera cytując wiersz Cypriana Kamila Norwida: "Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, czy ten, co mówić o tym nie pozwala?"
- Jak to jest możliwe, że człowiek pracuje solidnie, ma wymierne efekty, może je w każdej chwili zaprezentować, przychodzi do pracy i dostaje wypowie- dzenie bez słowa wyjaśnienia? - pytała radna Joanna Borowska.
Tymczasem burmistrz zapewniał, że miał powody do tego, by pożegnać się z Adamem Straszyńskim, a radni poznają je we właściwym czasie.
- Jest parę dni do świat. I jak ktoś mnie zna, to wie, że nie ma w Gniewkowie żadnego terroru. I mi żadna sodówka do głowy nie uderzyła. I ja sobie nie wymyślam, i niczego nie wyssałem sobie z palca - przekonywał lekko podirytowany burmistrz Adam Roszak.
W sesji wziął udział również Adam Straszyński. Wyznał, iż nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Byłem zawsze lojalny względem pana, bo to pan mnie powołał na to stanowisko i to się panu należało - przekonywał były prezes. Opowiadał o niedawnym balu zorganizowanym z okazji 5-lecia spółki.
- Wówczas pan burmistrz mówił o tym, że przedsiębiorstwo się rozwija, że idzie dobrą drogą, że przed prezesem jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. Co się stało, że stracił pan do mnie zaufanie? - dopytywał.
Nie dostał jednak odpowiedzi. Zdradził, że dla Gniewkowa zrezygnował z dobrej pracy w Urzędzie Skarbowym, a PGK zostawia w dobrej kondycji finansowej. W 2011 roku wypracował zysk o 1400 procent wyższy niż w 2010 roku jego poprzednik.
Na korytarzu podchodzili do niego sołtysi, dyrektorzy innych jednostek. Dziękowali, żałowali, pocieszali.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »