Także podczas tej sesji doszło do słownych potyczek pomiędzy radnym opozycji Andrzejem Kierajem a przewodniczącym rady Tomaszem Marcinkowskim.
Marcinkowski uniemożliwiał?
Wpierw Kieraj uznał, że przewodniczący uniemożliwił mu zabranie głosu w dyskusji nad realizacją budżetu Inowrocławia za pierwsze półrocze 2009. Przewodniczący Marcinkowski odpowiedział, że nie popełnił żadnego błędu. Zapytał kto chce wziąć udział w dyskusji, odczekał kilkanaście sekund, a gdy nikt się nie zgłosił, zakończył ten punkt obrad. Wtedy podniósł rękę Kieraj. Nie został jednak dopuszczony do głosu.
Czy przewodniczący podoba się Kierajowi?
Potyczka kontynuowana była pod koniec sesji. - Pan przewodniczący zaczął dyskusję, w trakcie której usłyszał ode mnie, że mu się bacznie przyglądam - opowiada Kieraj. W związku z tym "przyglądaniem" przewodniczący Marcinkowski zapytał Kieraja czy mu się podoba i dodał, że na sali są inni mężczyźni, którym może się "przyjrzeć".
- Postanowiłem udzielić natychmiastowej odpowiedzi - dodaje Kieraj. - Panie przewodniczący, mnie to nie interesuje, ale gdybym miał do wyboru pana albo kozę, to wybrałbym kozę - cytuje siebie radny.
Bo zawsze musi skomentować...
- Pan Kieraj musi wciąż wszystko komentować. Podczas sesji wypowiadał jakieś komentarze wobec mojej osoby. Więc poprosiłem go grzecznie, skoro mój widok mu się nie podoba, to niech zmieni punkt zainteresowania i wybierze kogoś innego. W tym momencie wymieniłem trzy nazwiska panów radnych będących na sali - zauważa Marcinkowski.
Przewodniczący twierdzi, że nie słyszał wypowiedzi Kieraja w sprawie kozy. - Słyszałem natomiast, jak jeden z radnych, wychodząc po sesji z sali obrad mówił w charakterystyczny sposób "Kieeeeraj" - dodaje Marcinkowski.
Podczas sesji podjęto kilka ważnych dla miasta uchwał. W pamięci pozostanie jednak tylko koza...