A tak w sobotę po południu czarne chmury przegoniły mieszkańców. Mimo to kto chciał, mógł przed południem zaopatrzyć się w regionalny specjał - a to serwetkę kaszubską, a to bursztyn czy ptaszka z drewna. Kramy zachęcały, kowal wykuwał na poczekaniu podkowy szczęścia, grała katarynka. Miejscowe firmy chwaliły się swoją ofertą, więc dla każdego było coś miłego. Nawet dla miłośników staroci była wielka rozmaitość przedmiotów z zębem czasu. Od monet po żelazka z duszą.
Przyjaciele z Emsdetten
W sobotę w samo południe Dni Chojnic otworzył burmistrz Arseniusz Finster, który powitał gości z partnerskiego Emsdetten w Niemczech i z Hengelo w Holandii.
Zastępca burmistrza Emsdetten Dirk Brugge przyznał, że wiele już zrobiono, by zakopać przepaść między Polakami a Niemcami, ale nadal czeka sporo pracy. - Tam, gdzie ludzie się bliżej poznają i razem świętują, nie ma miejsca na uprzedzenia i nietolerancję - wyraził nadzieję.
Była miła okazja, by podziękować Liesel Schmees, która pomaga hospicjum stacjonarnemu i oddziałowi noworodków w szpitalu. Dzięki niej chora na raka Seweryna doczekała się profesjonalnej protezy. Barbara Bonna i Aleksandra Stasińska nie kryły, że ta pomoc jest bardzo ważna i potrzebna.
Z Emsdetten przyjechały na jarmark poduszki, torby i ciuszki, wszystko sprzedawano na stoisku, a dochód ma wesprzeć Zespół Szkół Specjalnych w Chojnicach.
Honorowy Ostrowski
Dni Chojnic były wyśmienitą okazją, by wręczyć akt nadania honorowego obywatelstwa miasta Kazimierzowi Ostrowskiemu, dziennikarzowi i szefowi oddziału "Gazety Pomorskiej" w Chojnicach, regionaliście i współzałożycielowi Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, człowiekowi, który od lat promuje swoją małą ojczyznę i upowszechnia wiedzę o niej.
- To wielki dar losu móc pracować w mieście, w którym się zakorzeniło - mówił Ostrowski. - Choć świat kusił, zostałem tu. Jeśli moja praca była pożyteczna dla miasta, to jest to dla mnie radość. Nie oczekiwałem wyróżnień, ale dziś przyjmuję ten dyplom ze wzruszeniem. To zaszczyt największy z możliwych.
Gratulacje były nie tylko od władz miejskich, także od członków Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, którzy tłumnie przyszli uczestniczyć w tej uroczystości.
Ach ta Aberracja
W przejściu pod Bramą Człuchowską zadebiutowało Stowarzyszenie Fotograficzne "Aberracja", pokazując blisko 60 zdjęć poświęconych Chojnicom. Ich autorzy mają od kilkunastu do kilkudziesięciu lat i widzą świat nie tylko w różnych kolorach, ale i różnych kadrach. Co zobaczyli w Chojnicach, można jeszcze obejrzeć w domu kultury.
- Chcieliśmy wyjść z fotografią do ludzi - powiedział podczas otwarcia wystawy prezes "Aberracji" Aleksander Knitter. - I to się nam udało. Przeszły tędy setki ludzi, zatrzymywały się panie z siatkami i pan, który niósł worek kartofli. Pytali, gdzie i co to jest. Ktoś kogoś rozpoznał, była żywa reakcja. Szkoda, że wystawa na Dni Chojnic poświęcona Chojnicom nie zasłużyła na to, by znaleźć się na plakacie imprezy.
"Aberracja" ma też żal, że Promocja Regionu Chojnickiego wykazała tak nikłe zainteresowanie organizacją i promocją wystawy.
Lało jak z cebra
Niestety, sobotni wieczór nie był już tak łaskawy, bo najpierw pokropiło, potem lunęło jak z cebra. A operetkowa gala w fosie nie doszła do skutku i nawet na scenie na rynku arie nie miały szans.
Z aurą wygrać trudno. Ale i tak było całkiem nieźle.