Polski przez 123 lata nie było na mapie świata. Walczyliśmy o istnienie podczas insurekcji kościuszkowskiej, wsparliśmy Napoleona, licząc na to, że cesarz Francuzów i król Włoch podaruje nam wolną Ojczyznę. Później wykrwawialiśmy się w Powstaniu Listopadowym i Styczniowym. Czytaliśmy Mickiewicza, Wyspiańskiego, Herberta i Miłosza. Przeszliśmy przez rozbiory, wojny i okupację. Postawiliśmy się komunie. Do dziś mamy blizny i koszmarne wspomnienia z tym związane. Historia Polski jest krwią inkrustowana. Przypominają o tym cmentarze i pomniki. A jednak wielu z nas lekceważy niezwykłe uprawnienie jakim jest czynne prawo wyborcze.
Ileż to wojen i potyczek stoczyłem z gronem znajomych, którzy twierdzą, że skoro nie ma obowiązku głosowania, to nie można ich do tego zmuszać. Niby tak, ale jest coś dziwnego w tej świadomej rezygnacji. Całe pokolenia walczyły o to, by móc swobodnie wybierać swoich reprezentantów w organach ustawodawczych, a teraz połowa z nas nie potrafi tego docenić. Jest to dla mnie tak niezrozumiałe, że aż mi się włącza radykalizm w ocenach. Bo co to znaczy, że „nie ma na kogo głosować”, jak to niedawno usłyszałem od koleżanki? A kogo potrzebujesz? Istoty idealnej? Polityka, który jest aniołem? Parlamentarzysty, którego obdarzysz uczuciem czystym i idealistycznym? Nie o to chodzi w polityce. Bądźmy pragmatyczni i głosujmy na tych, którzy w największym stopniu spełniają nasze oczekiwania, ale jednocześnie pogódźmy się z faktem, że tak jak nie ma partnerów doskonałych, tak nie ma polityków, którzy wyglądają jak Brad Pitt, są mądrzy jak Dalajlama, władają siedmioma językami, a na dodatek potrafią grać w kosza jak Michael Jordan w Chicago Bulls.
Pewnie za kilka lat nasze dzieci czy wnuki uczyć się będą o wyjątkowym roku 2023. Dlaczego wyjątkowym? Bo właśnie wtedy, 15 października, frekwencja w wyborach parlamentarnych wyniosła ponad 74%. Prawie 22 miliony ludzi zagłosowało na swoich kandydatów do Sejmu i Senatu. Jeszcze nigdy tak wielu nie wybrało tak nielicznych. Co takiego się stało, że tłumnie ruszyliśmy do urn wyborczych? Co sprawiło, że frekwencyjny rekord z 1989 roku został pobity o kilkanaście procent? Pewnie kluczowe znaczenie miały emocje jakie się wówczas wytworzyły. Eksperci od partycypacji wyborczej oraz różni spin doktorzy wiedzą, że ludzi trzeba poruszyć, sprawić, by przestali być obojętnymi. Przyjmuję to, choć nadal mnie dziwi, że tak ważny akt obywatelski potrzebuje dopingu. Jak wiadomo demokracja to ustrój, który stwarza możliwości partycypacji w podejmowaniu decyzji i każdy kto z tego nie korzysta wyklucza się z tego procesu. Nie głosujesz, goń się i nie narzekaj, że polityka cię wkurza. A piszę to chwilę po ogłoszeniu przez Marszałka Sejmu daty tegorocznych wyborów prezydenckich. 18 maja powinien być naszym świętem i dniem wdzięczności dla tych, którzy nam tę wolność i prawo zafundowali.
Od frekwencji wyborczej przejdę do narodowego porywu serc, z którym mamy do czynienia co roku w styczniu. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra już od 33 lat. Nie zniszczyła jej żadna krytyka, podważanie sensu, dorabianie ideologicznej brody i twierdzenie, że Owsiak deprawuje młodzież i manipuluje masami. Czasem warto puknąć się w głowę, bo to otrzeźwia. Zbiórka jest transparentna. Fundacja WOŚP przedstawia rozliczenia swoich działań. Każdy może sprawdzić ile pieniędzy zebrano i na co je wydano. W czasach tak silnej polaryzacji poglądów i medialnego rozproszenia już dawno doszłoby do ukamienowania Owsiaka, gdyby tylko znalazł się powód.
W tym roku Orkiestra zagra dla powodzian, co samo w sobie jest niezwykle piękne i symboliczne. Oto wszyscy Polacy, także ci z obszarów niedotkniętych kataklizmem, mają okazję pomóc i podarować choćby drobną sumę, która w połączeniu z efektem skali przełoży się na miliony konkretnych monet. Mój przyjaciel zwykł mawiać, jeśli nie umiesz pomóc, to przynajmniej nie przeszkadzaj. Weźmy sobie te słowa głęboko do serca. A słowo to w powyższym kontekście absolutnie nie jest przypadkowe…
Autor jest redaktorem naczelnym Polskiego Radia PiK w Bydgoszczy. Tezy przedstawione w felietonie są poglądami autora.
