www.pomorska.pl/znin
Więcej aktualnych informacji ze Żnina znajdziesz również na stronie www.pomorska.pl/znin
W minionym roku NIK kontrolował w Żninie bankową obsługę powiatowego budżetu. Pod lupę wzięto lata 2008-2009. Ocena była negatywna. W potocznym języku oznacza to, że władzom powiatu postawiono dwóję.
Najwięcej kontrowersji wzbudziły wyniki przetargu na obsługę budżetu. Miejscowy Bank Spółdzielczy "Pałuki" zażądał za swoje usługi aż 406, zaś "Millenium" S.A. - 210 tysięcy złotych rocznie. Natomiast PKO S.A. chciał tylko 145 tysięcy, proponował też korzystniejsze o 0,3 procent odsetki. Komisja wybrała jednak ofertę spółdzielców, tę najdroższą. Starosta zatwierdził ten werdykt podpisując z bankiem umowę na trzy lata.
Kiedy jednak starostwo zamieściło w Biuletynie Zamówień Publicznych ogłoszenie o wyborze oferty, zamiast ceny 406 wpisano... 135,4 tysiące złotych. Potem stwierdzono, że była to pomyłka.
Inspektor policzył inaczej
W wystąpieniu pokontrolnym NIK podkreślono duże rozbieżności między cenami ofert, a ich punktowymi ocenami przez komisję. Zdaniem inspektorów świadczy to tylko o nieprawidłowym doborze tych kryteriów.
Stwierdzono też, że w tzw. specyfikacji zamówienia nieprawidłowo umieszczono zapis ograniczający liczbę uczestników jedynie do tych, które miały w Żninie oddział, filę lub punkt kasowy. Zdaniem NIK utrudniało to uczciwą konkurencję i łamało ustawę o zamówieniach publicznych.
Komisja źle ustawiła...
- To nie jest tak do końca prawdą - twierdzi żniński starosta Zbigniew Jaszczuk. - Wcześniej obsługiwał nas inny bank, pozwoli pan, że nie wymienię jego nazwy. To była prawdziwa gehenna. Nie wydzielono dla nas osobnego punktu kasowego, dwóch urzędników i ich ochrona całymi godzinami musieli wystawać w kolejkach. Porównując z obecną obsługą, to niebo a ziemia. Mamy swój bank po drugiej stronie ulicy, wydzielone okienko, wszystko trwa 5 minut i można wracać do pracy. Tak więc w ostatecznym rachunku znacznie lepiej się nam to kalkuluje.
Pytam więc starostę, dlaczego w specyfikacji zamówienia nie uwzględniono tych zasad?
- Tu się przyznaję, tę specyfikację komisja trochę źle ustawiła - oświadcza starosta. - Kiedy inspektor podliczył te punkty, faktycznie wyszło, że to jest w sumie najdroższy bank. Tu się w pełni zgadzam z protokołem kontroli.
- Nic nie wiem o negatywnych wynikach kontroli NIK w starostwie - nie kryje zaskoczenia opozycyjny radny powiatowy Henryk Tokarz. - Nie słyszałem nawet o żadnej kontroli. Przecież niedawno była sesja i pan starosta nawet się o tym nie zająknął.
Radny, który sam ma firmę, przyznaje że jako przedsiębiorca nigdy by nie wybrał najdroższej oferty. Ale z drugiej strony ważna jest też dostępność i czas wykonywania usługi. Nie kryje, że na najbliższej sesji zażąda wyjaśnień w tej sprawie.