Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dombrowicz przegrał, bo mówił jak ojciec miasta z ojcem konferansjerem "Radyja"!

Jacek Deptuła
Felieton Jacka Deptuły.

Stary Mosze Zwisenruff zamawia w gazecie nekrolog po swojej żonie nieboszczce i pyta o cenę:
- Do pięciu wyrazów za darmo.
- Nooo... to niech będzie tak: "Zmarła Zelda Zwisenruff.
- Ma pan do dyspozycji jeszcze dwa wyrazy.
- To niech będzie jeszcze tak: "Zmarła Zelda Zwisenruff sprzedam fiata".

Dombrowicz przegrał z Bruskim w sądzie. Nowe informacje

Konstanty Dombrowicz, jeszcze prezydent ósmego miasta w Polsce, byłby szaleńcem nie korzystając z usług wyborczych rozgłośni ojca Dyrektora Rydzyka (nie wiemy tylko, czego "radyjo"oczekiwało w rewanżu, ale można się domyślać). Tak więc w środę Konstanty Wielki klęknął w imię Boże i zaczął na antenie opowiadać tak wierutne bzdury, że podobno nawet Rodzina Radia była wstrząśnięta. W skrócie monolog o. Konstantego wyglądał tak: Najpierw tradycyjna "pochwalonka", a poźniej już walnął z grubej rury - nad Bydgoszczą unosi się widmo liberałów niemieckiego kondominium Bromberg i komunistów moskiewskich, którzy zamierzają skolonizować miasto. Oligarchowie (wiadomego pochodzenia) czyhają na wybudowane wielkie dzieła Dombrowicza (szpitale, przedsiębiorstwa komunalne, drogi, mosty, i rdzennie polskie markety), które po sprzedaniu zasilą ich wredną kabzę. Bydgoszczanie nie będą dobrze leczeni, a kaloryfery staną się zimne, bo KPEC przejmą prawdopodobnie starzy brombergerzy. Nad całością rozmowy (dialogi na cztery nogi ojcóww) unosił się duch antypisowskiego sPiSku!
Ojciec konferansjer o miękkim, cieplusim głosiku, który robi wrażenie nawet na kobietach, wydawał się być najpierwszym sztabowcem ojca miasta nad Brdą. Zadawał ostre pytania zawierające jeszcze ostrzejsza odpowiedź.
Na szczęście dziś w trybie wyborczym sąd nakazał Dombrowiczowi przeproszenie Bruskiego na tychże uczciwych, prawdziwie polskich radiomaryjnych falach. Będę tego słuchał z wypiekami na twarzy.

A w tym gronie możemy sobie powiedzieć, że w radyju jest jak w dowcipie:
Dawno temu rosyjski Żyd odwiedził swoją rodzinę w Izraelu. Przed powrotem do do Krainy Sierpa i Młota umówił się z nimi, że listy pisane przez niego niebieskim atramentem będą oznaczały, że wszystko w porządku, a te pisane zielonym oznaczać będą, że ma problemy lecz boi się o nich pisać.
Pierwszy list przychodzi do Izraela już po paru tygodniach i jest napisany... niebieskim atramentem.

Pierwsze zdanie brzmi:
- Żyje się tu wspaniale, niczego nam nie brakuje i wszystko można kupić. No może za wyjątkiem zielonego atramentu..."

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska