Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doświadczeni bartnicy dementują opinię, że na pasiece nie da się zarobić. - To doskonałe uzupełnienie budżetu - zachęcają

Agnieszka Romanowicz [email protected] tel. 52 33 15 376
Gdy Marian Łuczkowski słodzi herbatę swoim miodem, Czesławowi Olewińskiemu pozostaje się tylko oblizywać. Nie może jeść miodu od 35 lat, kiedy zachorował na cukrzycę. Ale nie zniechęciło go to do pszczelarstwa.
Gdy Marian Łuczkowski słodzi herbatę swoim miodem, Czesławowi Olewińskiemu pozostaje się tylko oblizywać. Nie może jeść miodu od 35 lat, kiedy zachorował na cukrzycę. Ale nie zniechęciło go to do pszczelarstwa. fot. Agnieszka Romanowicz
Nie ma co się bać, że użądli cię pszczoła. Trzeba się cieszyć! Po latach nie czuć pieczenia jadu, za to stawy pracują jak nowe. Pszczelarze nie mają reumatyzmu.

www.pomorska.pl/grudziadz

Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

- Strach przed ukąszeniami? - zastanawia się Marian Łuczkowski, pszczelarz ze Świecia. - Pszczoły były przy mnie od zawsze. Nigdy się ich nie bałem.

Dobre i złe ukąszenia
Jednak dziś to jedna z głównych przyczyn, dla których ludzie nie podejmują się pszczelarstwa. A jeśli ktoś jest uczulony na jad, boi się pszczoły jak pistoletu. - Znałem pszczelarza, który zmarł od ukąszenia - przyznaje Czesław Ole-wiński, również pszczelarz ze Świecia. - Jego żona nie oddała pasieki w obce ręce, ale szybko tego pożałowała. Też strasznie spuchła od jadu. Przekazała więc ule synowej, a i ta okazała się uczulona. Pech! Normalnie nie ma tylu wrażliwych na ukąszenia.

- Jad ma też dobre strony - zastrzega pan Marian i pokazuje swoje dłonie. - O proszę, nie ma strzykania w stawach, bólu nie ma. Nie wiem, co to reumatyzm.

Dawno, dawno temu...
Ale co tam jad, skoro jest tradycja i przywiązanie. Ojciec pana Mariana - Bronisław Łuczkowski, żołnierz I Dywizji Pancernej, od-znaczony orderem Virtuti Militari za wybitne czyny bojowe - przed i po wojnie znajdował w pasiece dużo radości. Odziedziczył ją po swoim ojcu, ogrodniku z bydgoskich Bartodziejów.

- Dziadek pracował też w Nielubiu, majątku pod Wąbrzeźnem. Opiekował się 300 pszczelimi rodzinami! Ojciec kontynuował tę tradycję. Najpierw (w latach 30.) w Paparzynie koło Chełmna, a potem w Świeciu. Mieliśmy ule w miejscu targowiska. Te cztery wielkie lipy, które tam rosną, sadziłem w 1956 r.

W przeszłość spogląda też pan Olewiński. - Zacząłem od robienia uli w 1945 roku - wspomina. - Budowałem je ze słomy. To był dobry surowiec: ciepły i wchłaniał wilgoć. Wokół mnie było wtedy i nadal jest dużo pszczelarzy. Mój siostrzeniec Edmund Starzyński przez wiele lat dowodził kołem pszczelarzy w Świeciu - przypomina Czesław Olewiński.

Komu przekazać pasiekę?
Z początkiem roku obaj panowie zrezygnowali z prowadzenia pasiek. - Starość - tłumaczą. Pan Czesław ma problemy z utrzymaniem równowagi. - Muszę się podpierać o ul, a jedną ręką nie da się zrobić wszystkiego - wyjaśnia.

Jego kolega Marian o mały włos miałby dziedzica dla pasieki. - Ale syn awansował i wyjechał do Kostrzynia nad Odrą. A córka, choć i ona ma dryg do pszczół, jest naukowcem w Szczecinie - opowiada pan Łuczkowski.

Doświadczeni pszczelarze liczą, że ich grono nie będzie się kurczyć, bo coraz więcej mieszczuchów ciągnie na wieś. A dawniej, w co drugim gospodarstwie była mała pasieka. - Poza tym miód schodzi coraz lepiej. Ludzie nie chcą podejrzanego z Chin. Trzeba więc ich zachęcać, żeby produkowali własny. Jeżeli tylko mają możliwość robić to pod domem, pszczelarstwo może być dla nich doskonałym uzupełnieniem domowego budżetu - zapewniają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska