https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dramat na sali sądowej. Oskarżony o samosąd w Janowie zasłabł na przesłuchaniu

Maciej Myga
Przemysław S. (w kraciastej koszuli po lewej stronie) zemdlał, kiedy zaczął zeznawać przed sądem
Przemysław S. (w kraciastej koszuli po lewej stronie) zemdlał, kiedy zaczął zeznawać przed sądem Fot. Tomek Czachorowski
Przemysław S., jeden z oskarżonych o samosąd w Janowie, zasłabł podczas pierwszego przesłuchania. Proces pięciu mężczyzn, którzy zabili 46-letniego kryminalistę będzie kontynuowany w piątek.

O Janowie głośno było latem ubiegłego roku. W nocy z 18 na 19 czerwca pięciu mężczyzn spokrewnionych z 15-letnią Kamilą K. poszło wymierzyć własną sprawiedliwość Andrzejowi W., mężczyźnie z którym dziewczyna od trzech lat współżyła.

Nie tylko o to poszło. 46-letni kryminalista od lat terroryzował wioskę, wdawał się w bójki i awantury, groził, zastraszał mieszkańców, którzy twierdzą, że do tragedii by nie doszło, gdyby policja wcześniej reagowała na ich prośby o pomoc. Prokuratura nie znalazła w pracy policji żadnych uchybień.

18 czerwca wieczorem do grupy chłopaków naprawiających na podwórzu motorower przyłączył się ich 37-letni krewniak. Do późna dyskutowali przy piwie o Andrzeju W. i jego zachowaniu. Wzburzeni zdecydowali, że pójdą dać mu nauczkę. Wiedzieli, że spotyka się on z 15-letnią Kamilą w sadzie pod wsią. Zabrali ze sobą tasak, metalowy pręt, rurki i pałkę, wystruganą z kawałka drewna na opał.

Kamila K. zobaczyła z daleka idących mężczyzn z pałkami. Jej partner poprosił ją, żeby uciekła kiedy tupnie nogą w ziemię. Wiedział, że to nie przelewki.

Tupnięcie w ziemię zgubiło Andrzeja W. Oskarżeni o zabójstwo (zdaniem prokuratury godzili się na ewentualną śmierć ofiary) zeznali podczas śledztwa, że chcieli już rozejść się do domów, kiedy usłyszeli odgłos z sadu. Andrzeja W. i Kamilę zastali siedzących na kocu. Dziewczyna uciekła, a W. został otoczony przez napastników. Pierwszy cios w tył głowy powalił go na ziemię. Później padły następne. Ciało mężczyzny z rozbitą czaszką znaleziono na drugi dzień.

W czwartek (12 marca) rozpoczął się proces Piotra D., Przemysława S., Sylwestra K. (to brat Kamili K.), Andrzeja N. i Remigiusza N. Na sądowym korytarzu wprowadzono nadzwyczajne środki ostrożności. Przy wejściu stał wykrywacz metalu, sprawdzano przepustki z sekretariatu III wydziału karnego.

Oskarżonych powitali ich krewni, głównie matki, siostry i dziewczyny. Kobiety płakały i głośno wykrzykiwały obelgi pod adresem nieżyjącego W. i Kamili K. - Niech sprowadzą tu tą małą k... To wszystko przez nią - krzyczała siostra jednego z podsądnych.

Na sali rozpraw atmosfera także była ciężka i nerwowa. Po odczytaniu aktu oskarżenia jako pierwszy miał zeznawać Przemysław S. Chłopak odmówił składania zeznań, ale później powiedział: Nikt nie próbował go przekonywać, żeby sobie Kamilę odpuścił. Ja nie poszedłem tam z jej powodu. Za rodzinę poszedłem. O mamę, o siostrę się bałem. On miał broń, chwalił się tym. Mówił, że poprzestrzela nogi w lesie. Za ludzi z wioski też poszedłem.wszystkie krzywdy, które im wyrządził. Okradał, pobijał, kobietom groził, że zgwałci.

W chwilę później Przemysław S. osunął się na kolana i upadł na posadzkę sali rozpraw. Policjanci zaczęli go cucić, a publiczność wyproszono z sali. S. wyszedł z niej o własnych siłach. Kiedy po godzinnej przerwie wszystko wróciło do normy nie chciał się zeznawać dalej. I chociaż psycholog obecny na sali twierdził, że może dojść do kolejnej kumulacji stresu oskarżonego, sędzia Krzysztof Noskowicz zdecydował, iż trzeba rozprawę zakończyć. Przychylił się tym samym do wniosku obrońcy Przemysława S. Mecenas Justyna Mazur zwróciła bowiem uwagę na to, że jej klient przyjął dawkę środka uspokajającego.

Na sali rozpraw obecna była także siostra ofiary, która jest oskarżycielem posiłkowym. - To nie był zły chłopak. Nie taki jak tu opowiadają - mówiła o bracie. - Rodzinie nic złego nie zrobił. Dzień przed śmiercią był u mnie w sprawie majątku po ojcu. Przyjechał z tą swoją narzeczoną. Po więzieniu mu się mózg zlasował. Mi też groził, ale się go nie bałam.

Mieszkańcom Janowa grozi dożywocie. Jutro (piątek, 13.03.) kolejny dzień procesu.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Macik
PS Zapomniałem dopisac ze to nieletnia Kamila wezwała policje i uciekła do domu po tym jak Anrdzej W kazał jej uciekac stanoł w jej obronie a to morderstwo zdarzyło sie o godzinie około 2 w nocy jedno podstawowe pytanie co nieletnia robiła o tej godzinie i gdzie byli jej rodzice ??? Ona nie była do niczego zmuszana tak jest opisane w jednym z forow wiec kto tu stawał w czyjej obronie ? moim zdaniem nieletnia była nauczona takiego zycia a oni mieli swoje zatargi i dla złagodzenia sprawy znalezli sobie pretekst chłopaki powinni miec jakas szanse na nowe zycie ale czy sami tego chca? jak juz pisałem predzej nagany i opinie sadowe mowia za siebie
M
Macik
Osobiscie powiem tak ze człowiek nie zyje i mozna zrobic z niego diabła, moim zdaniem nie byl taki grozny gdyz wymiar sprawiedliwosci go wypuscił na wolnosc z tego co mi wiadomo to nikogo nie zabił a ludzie oskarzeni zrobili to w nie ludzki sposob bo to nie bylo pchniecie nozem badz z przypadku to była czysta swiadomosc a zeby czlowiekowi ktory juz nie zyje odrabac głowe... to jest własnie margines człowieka czy jak wyjda z wiezienia beda z resocjalizowani ? bo ja w to watpie zreszta sama opinia wiezienna mowi za siebie z moich zrudeł to jeden z nich ma juz 15 nagan w wiezieniu ci ludzie tym razem jak wyjda beda jeszcze grozniejsi mysle ze 25 lat to naj mniej poniewarz nie raz probowali usiłowac zabujstwo poczytajcie sobie na ten temat a potem sie wypowiadajcie bo to co piszecie to tylko po czesci prawda i racja pozdrawiam
G
Gość ...
Po więzieniu mu się mózg zlasował.
A teraz kolejnym to grozi , czyżby chodziło o utrzymanie statystyk, szkoda że w porę nie chciano zając się tą sprawą, a może celowo ... ??? Niemniej jednak czynu nie należy pochwalać, to jednak był człowiek. Szkoda że aż do tragedii musiało dojść, gdy można było temu zapobiec i czy ci co teraz oskarżają absolutnie są bez winy ... ???
L
Leonard Borowski
W dniu 13.03.2009 o 08:24, Gość napisał:

Gdyby wymiar sprawiedliwości działał jak należy,to do tragedii by nie doszło! Gdzie Oni byli ,gdy ludzie potrzebowali ich pomocy?!A potem się dziwią,że zdesperowani ludzie biorą sprawy w swoje ręce!



Cały problem w tym "Gościu", że mamy do czynienia raczej ze zdegenerowanym wymiarem niesprawiedliwości, oczywiście z wyjątkiem tych, którzy jeszcze uczciwie wykonują swoje obowiązki sędziów i prokuratorów. Reszta po prostu "olewa" swoje obowiązki. Jest w tym w zasadzie bezkarna. Według znanego bydgoskiego adwokata, część sędziów to po prostu lenie, którzy nawet nie czytają dość starannie akta spraw. Są wśród nich także zwyczajne czarne owce otwarcie broniące "nie wiadomo dlaczego" ( a jak nie wiadomo. etc) , lokalne układy mafijne, złożone z różnych postkomunistycznych szumowin na stanowiskach, bezczelnie okradających nieświadomą większość często biednych , starych i zagubionych ludzi. Taka jest niestety rzeczywistość. Także i tu w Bydgoszczy, chętnie ściga się np. kupca, który nie dopełnił obowiązku odnowienia bzdurnej koncesji na sprzedaż piwa, w całkowitym spokoju pozostawiając (ze strachu zapewne) bandytów terroryzujących zwykłych mieszkańców.

Zatem co mają począć tacy jak ci odważni ludzie z Janowa ? Pozostawieni przez nie działające organy państwa de facto bezprawia, na pastwę zdemoralizowanego oprawcy ? Po prostu zostali zmuszeni, przez niemrawą policję (świadomie demontowaną przez władzę rządzącą poprzez bzdurne ograniczenia budżetowe), zdegenerowany (nie działający jak napisał o tym w swoim raporcie amerykański Departament Stanu) i niewydolny wymiar sprawiedliwości, nieodpowiedzialną za swoje czyny prokuraturę, ci żyjący w strachu ludzie, zostali zmuszeni do "wyrwania chwastu". Aby żyć w jako takim spokoju, zostali do tej zbrodni zmuszeni. To była autentyczna, nie lepperowa, samoobrona w wyższej konieczności.

Czy to tak trudno zrozumieć ? Zamiast im dziękować za pomoc w obronie ładu społecznego, teraz ciągają ich w kajdanach po prokuraturach i sądach. Hańba takiemu państwu, w imieniu którego rzekomo, wydają wyroki tzw. "sądy". Jeśli kryzys w społeczeństwie będzie się pogłębiał, instytucje państwa w dalszym ciągu będą się marginalizować, już niebawem możemy usłyszeć o tzw. "szwadronach śmierci" (takich jak w Brazylii), które same będą wymierzać sprawiedliwość. Szybko i bezlitośnie. Tylko komu odpowiedzialnemu za nasze losy, na takiej bestialskiej rzezi zależy ?
G
Gość
Gdyby wymiar sprawiedliwości działał jak należy,to do tragedii by nie doszło! Gdzie Oni byli ,gdy ludzie potrzebowali ich pomocy?!A potem się dziwią,że zdesperowani ludzie biorą sprawy w swoje ręce!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska