Nieproszeni lokatorzy zajęli lokal przy ul. Mickiewicza przed dwoma tygodniami. Późnym popołudniem po pracy do domu wracała pani Sylwia. Gdy weszła do swojego mieszkania zastała w nim trzyosobową rodzinę z małym dzieckiem.
Zszokowana zawiadomiła policję. Ta jednak nie stwierdziła znamion włamania. Interpretując wydarzenie jako zaburzenie miru domowego odesłała panią Sylwię do kontaktu z administratorem.
- Pierwszy raz słyszę, żeby włamanie było sprawą administratora budynku - mówiła wtedy Monika Mikulska, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Toruniu.
Włamania nie było. Było za to pobicie
Tydzień mijał, pani Sylwia krążyła z urzędu do urzędu. Tymczasem nowi lokatorzy dość szybko zaaklimatyzowali się w nowym mieszkaniu. Do tego stopnia, że zrobili libację. Mężczyzna, który był obecny w mieszkaniu podczas pierwszej interwencji policji, został ciężko pobity.
Ze złamanymi żebrami i przebitym płucem leży na intensywnej terapii jednego z toruńskich szpitali. Policja póki co nie otrzymała zgody lekarzy na przesłuchanie. W mieszkaniu pozostała konkubina ofiary zajścia.- Nie mam dokąd pójść, nie mam żadnego domu - mówiła w zeszłym tygodniu w telewizji Polsat lokatorka, która zajęła mieszkanie.
Pomoc przyszła
W tym momencie ZGM nie informuje o tym, na jakim etapie jest postępowanie ws. lokalu.
- W prywatnych sprawach naszych najemców nie mam legitymacji do wypowiadania się - mówi Mikulska. Sprawą, po interwencji "Pomorskiej" zainteresował się mec. Piotr Iwanicki. I postanowił pomóc pani Sylwii.
- Sprawę powinno rozwiązać złożenie kluczy do sądowego depozytu - mówił w zeszłym tygodniu radca prawny.
Zdaniem mec. Iwanickiego, urzędnicy miejscy niesłusznie przerzucali odpowiedzialność na policję i to w ich gestii leży rozwiązanie zaistniałego problemu.
Zobacz także: Na Bydgoskim trwa koszmar pani Sylwii - dzicy lokatorzy zajęli jej mieszkanie
Jak udało nam się ustalić, obecnie trwają negocjacje między reprezentującym panią Sylwię mec. Iwanickim a pracownikami ZGM. Wszystko wskazuje na to, że kontrowersyjna sprawa zakończy się polubownym rozwiązaniem.
Opcja nielegalnego zajęcia mieszkania przez nieproszonych lokatorów może się skończyć dla nich niekorzystnie. W sytuacji, do jakiej doprowadzili, nie mają praktycznie prawnych możliwości ubiegania się w przyszłości o lokal komunalny od miasta.
Zakład Gospodarki Mieszkaniowej zarządza budynkami należącymi do miasta. Od września 2013 r. stanowisko dyrektora zakładu piastuje Monika Mikulska, zastępując Romana Bickiego.