Dramat w życiu Pawła zaczął się właśnie od tego, że zapragnął zostać Polakiem. Po złożeniu wniosku pod lupę wzięła go ABW, która ostatecznie uznała, że Białorusin o polskich korzeniach "zagraża bezpieczeństwu narodowemu Polski".
Na dodatek w tej sytuacji nad Pawłem, który miał od kilku lat prawo do stałego pobytu w naszym kraju, zawisła groźba deportacji. Pomoc doktorantowi zaproponowały m.in. władze toruńskiego UMK. Juszkiewicz znany jest w środowisku nie tylko z aktywności społecznej, ale także z pracowitości - skończył trzy kierunki studiów.
Orzeczenie WSA w Warszawie nie jest prawomocne. Doktorant zamierza złożyć kasację do NSA.
Problem w tym, że Paweł Juszkiewicz nie wie, dlaczego zagraża bezpieczeństwu Polski, ponieważ dokumenty ABW są tajne. Zresztą WSA również orzekał na ich podstawie.
Przeczytaj także: Paweł Juszkiewicz nie będzie deportowany na Białoruś
- Tak jest w sądzie administracyjnym - wyjaśnia Paweł. - Żadnych pytań mi nie zadawano. Jestem zakładnikiem opinii o samym sobie. Z ustnego uzasadnia wyroku wynikało jednak, że to rozstrzygnięcie sądu nie jest równoznaczne z deportacją. Argumenty, które przemawiają za tym, aby nie nadawać mi obywatelstwa wcale nie muszą więc oznaczać wydalenia mnie z Polski. Mam nadzieję, iż znajdzie się to także w pisemnym uzasadnieniu, ponieważ takie słowa pomogłyby mi bronić się w mojej drugiej sprawie.
Paweł nadal czeka bowiem na decyzję Urzędu ds. Cudzoziemców, do którego zaskarżył postanowienie wojewody dotyczące swojej deportacji na Białoruś.
I nadal działa. W tym tygodniu np. wysłał dramatyczny list do premiera. Napisał w nim m.in. "To przerażające, jak łatwo można zrujnować ludzki los jedną urzędniczą decyzją, tajną opinią, zabierając tym samym człowiekowi prawo do obrony i do wyjaśnień. Nie czuję się w niczym winny (...). Polskę uznaję za swoją Ojczyznę historyczną oraz obecną".
- Walczę o honor, dobre imię i swoją przyszłość - mówi "Pomorskiej" Juszkiewicz.
Czytaj e-wydanie »