Drewniany budynek stoi na ulicy Armii Krajowej. Kontrastuje z ogrodem botanicznym, który znajduje się tuż obok. Barak jest szpetny i pokryty bohomazami, zieleniec - ładny i zadbany. - To po prostu rudera, której zaplecze służy menelom za toaletę. Trzeba ją rozebrać jak najszybciej! - podkreślają przechodnie.
"Kwestia gustu" z czasów PRL-u
Budynek należy do Handlowej Spółdzielni Inwalidów. Co ciekawe Monika Orgacka-Jankowska, prezeska HSI opinie o fatalnym stanie kiosku traktuje jako "stronnicze". - Ten budynek powstał w czasach PRL-u. To obraz polskiej rzeczywistości z tamtych lat - twierdzi Monika Orgacka-Jankowska. - Staramy się utrzymać porządek w pobliżu tego kiosku.
Mimo to dni drewnianej budki są policzone. - Podjęliśmy decyzję o rozbiórce. Powinno to nastąpić w ciągu trzech najbliższych miesięcy - zapewnia prezeska HSI.
Przechodniom, którym reporterzy "Pomorskiej" przekazali tę nowinę kamień spadł z serca. - Albo remont, albo rozbiórka. Wybrali drugą opcję? To dobrze. Lepiej późno niż wcale - komentuje pan Jan, mieszkaniec kamienicy przy ulicy Armii Krajowej.
Remont był planowany, ale nic z niego nie wyszło
"Pomorska" nie od dziś zabiega o to, aby drewniany kiosk przestał szpecić. Kiedy interweniowaliśmy w tej sprawie w czerwcu 2013 roku, szefowa HSI zapewniała, że "nie zostawi tej sprawy".
Dodała ponadto, że w grę wchodzi remont baraku i uruchomienie w nim sezonowego kiosku. - Modernizacja była planowana, ale niestety z różnych powodów okazała się niemożliwa - przekonuje Monika Orgacka-Jankowska.
Czytaj e-wydanie »