- Mamy do czynienia z rynkowym paradoksem. Z jednej strony rosnąca produkcja piskląt prowadzi do istotnego spadku cen żywca i pogorszenia opłacalności produkcji. Z drugiej strony – jak szacujemy - potencjał krajowych ubojni jest wykorzystywany w najlepszym razie tylko w 80 procentach i stale rośnie - mówi Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Według niej niewykluczone, że polskie drobiarstwo wpadło w swego rodzaju pułapkę, która może skutkować dużymi zmianami zarówno w sferze produkcji żywca, jak i w sferze produkcji mięsa.
Dodajmy, że miesięczna produkcja piskląt po raz pierwszy pokonała granicę stu milionów sztuk w sierpniu 2016 roku. "W kolejnym, 2017 roku granicę stu milionów piskląt udało się pobić tylko dwa razy, w sierpniu oraz w październiku. Od 2018 roku sto milionów miesięcznych wylęgów przestało być czymś wyjątkowym i zdarza się co miesiąc", wskazują producenci.
- Wylęgi piskląt przekładają się wprost na produkcję mięsa, która w ostatnich trzech latach, porównując siedem pierwszych miesięcy każdego roku, wzrosła aż o 15 procent. Dzięki temu umocniliśmy się na pozycji lidera w Unii Europejskiej oraz zrównaliśmy się z liderem w regionie czyli Turcją – zauważa Katarzyna Gawrońska z KIPDIP.
Źródło: KIPDIP
_______________________________
Agro Pomorska, odcinek 79, Forum Rolnicze 2019
