Spis treści
Analitycy KIPDiP podsumowali 2024 rok i stwierdzili, że będzie on rekordowy dla producentów żywca kurcząt rzeźnych.
Rozpędzona branża drobiarska w Polsce bije rekord za rekordem
Z ich danych wynika, że hodowcy brojlerów kurzych aż trzy razy pobijali najwyższą miesięczną wartość produkcji wszech czasów. - (...)Rozpędzona polska branża drobiarska weszła na poziom produkcji oscylujący wokół 150 milionów sztuk kurcząt miesięcznie - informuje izba. - Tym samym nasze drobiarstwo zostawiło w tyle wszystkich europejskich konkurentów (...).
Otóż Polska stała się największym producentem mięsa drobiowego w Europie z udziałem, który przekracza jedną piątą całości produkcji w UE. Zdaniem izby daleko w tyle za naszym krajem są Hiszpanie oraz Niemcy, którzy wytwarzają (odpowiednio) 13 oraz 14 procent unijnej podaży mięsa drobiowego.
To też może Cię zainteresować
- Jeszcze przed kilkoma laty zastanawialiśmy się czy miesięczny rekord produkcyjny wynoszący ponad 100 milionów sztuk kurcząt jest możliwy do powtórzenia – cieszy się Katarzyna Gawrońska, dyr. Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. - Bardzo szybko okazało się jednak, że taka liczba brojlerów utrzymywanych w skali miesiąca nie jest dla branży wyjątkiem, ale regułą. Obecnie możemy świętować osiągnięcie kolejnego kamienia milowego.
Zjemy mniej niż połowę mięsa drobiowego produkowanego w Polsce
Czy ten rekord wyjdzie właścicielom kurników na dobre? Wszak analitycy już od lat zastawiają się, kiedy podaż może okazać się zbyt wysoka.
- Chętnie kupuję kurczaki, bo ten drób wciąż należy do najtańszego mięsa, ale moja rodzina nie może jeść tylko kurczaków - mówi klientka podbydgoskiego marketu. - Kupuję też sporo wieprzowiny, czasami wołowinę.
Zdaniem Gawrońskiej rynek krajowy jest w stanie zaabsorbować już mniej niż połowę mięsa drobiowego produkowanego w Polsce, co oznacza rosnącą wrażliwość branży na możliwe szoki popytowe.
Większe zapotrzebowanie na pisklęta i jaja wylęgowe
Wzrost produkcji kurcząt rzeźnych przekłada się na zapotrzebowanie na pisklęta brojlerowskie, które - zdaniem KIPDiP - w Polsce jest już tak duże, że nasza ogromna (jak na europejskie warunki) baza wylęgowa przestaje wystarczać: „(...)W związku z tym przewaga importu nad eksportem piskląt – wyrażana jako procent produkcji krajowej wynosi już 3 punkty procentowe i ciągle rośnie(...)”.
- Ta sytuacja w pewnym sensie też nam sprzyja, chociaż wylęgarnie zaczęły posiłkować się jajami z importu - mówi Paweł Tylka, właściciel kurników w pow. inowrocławskim, w których powstają jaja reprodukcyjne.
Jak podaje Urząd Statystyczny w Bydgoszczy, w grudniu 2023 roku drób kurzy w Kujawsko-Pomorskiem liczył 10 778 323 sztuk. To więcej niż w grudniu 2018 roku, gdy było to 10 513 882 sztuk.
Zdaniem izby, biorąc pod uwagę produkcję kurcząt rzeźnych, Kujawsko-Pomorskie jest na siódmym miejscu w kraju (u nas spora jest produkcja jaj reprodukcyjnych), zaś Wielkopolska - na miejscu drugim. W listopadzie br. największą obsadę na fermach kurcząt rzeźnych odnotowano na Mazowszu (ok. 140 mln sztuk), w Wielkopolsce (ponad 50 mln sztuk), zaś w Kujawsko-Pomorskiem ok. 16 mln sztuk.
Ta produkcja jest na razie opłacalna, ale zdaniem KIPDiP podpisanie umowy pomiędzy UE a krajami Mercosur, może oznaczać katastrofę dla polskich zakładów i hodowców.
