www.pomorska.pl/region
Więcej informacji z regionu przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/region
Wczorajszej akcji "Drogowe zegary śmierci" nie dało się nie zauważyć. Kilkanaście kilometrów pod Bydgoszczą, na obu poboczach krajowej "dziesiątki" stanął rząd czarnych bilboardów, z których raziły liczby wypadków, zabitych, rannych i pijanych kierowców złapanych w 2009 roku. Pod planszami leżały natomiast wypchane worki, takie same jakich używa pogotowie, gdy zabezpiecza ciała ofiar wypadków.
Mijając je kierowcy wyraźnie zdejmowali nogi z gazu i analizowali statystyki z kolejnych plansz. Dyskutowali też na ogólnym kanale CB Radia.
Przeczytaj również: Bydgoszcz. Śmiertelny wypadek przy ulicy Wojska Polskiego
- Ciekawe, ile siana na to poszło - pytał jeden z kierowców.
- Kolego. Każdy sposób na dotarcie do wyobraźni kierowców jest dobry - szybko padła odpowiedź.
Happening przypadł do gustu większości "mobilków". W eterze dało się słyszeć głównie głosy poparcia i kolejne przykłady bezmyślności kierowców z całej Polski.
Przeczytaj również: Śmiertelny wypadek w powiecie włocławskim na drodze krajowej nr 1
Już na pierwszy rzut oka dało się wyczuć, że akcja odniosła zamierzony efekt. - Mało osób się zatrzymuje, ale reagują wszyscy, nawet młodzi kierowcy - przyznaje Ryszard Wolanowski, technik obsługujący akcję Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Jak rano rozstawialiśmy plansze, to niektórzy trąbili, machali rękoma, a nawet pokazywali wyciągnięte do góry kciuki - dodaje.
Więcej w sobotnim wydaniu "Pomorskiej"
Udostępnij