Zobacz: Tak drogówka dogaduje się z kierowcami [STENOGRAMY Z PODSŁUCHÓW]
Funkcjonariusze odpowiadali za to, że pełniąc służbę w Zespole Prewencji Komisariatu Policji w Bierutowie przyjmowali łapówki i przekraczali uprawnienia. Dowody Biuro Spraw Wewnętrznych uzyskało dzięki tajnej operacji pod kryptonimem "Bejrut". W jednym z bierutowskich radiowozów zamontowano ukrytą kamerę. Nagrała, jak na przełomie 2011 i 2012 r. w Bierutowie policjanci z patroli ruchu drogowego brali łapówki. Przeważnie za darowanie mandatu funkcjonariusze dostawali od 50 do 100 zł.
Sąd Rejonowy skazał funkcjonariuszy na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Prokurator złożył apelację, ponieważ nie ma wątpliwości, że policjantom należy się wyższa kara.
- Zebrane dowody pokazują, że funkcjonariusze w sposób ciągły przyjmowali korzyści. Podczas kontroli wymuszali wręcz na kierowcach, żeby ci płacili pieniądze - mówił podczas wtorkowej rozprawy prokurator.
Zwracał także uwagę na wyjątkową szkodliwość czynu i na to, że działalność funkcjonariuszy kładzie się cieniem na wizerunek całej policji. Prokurator ponownie zawnioskował o karę pięciu lat pozbawienia wolności.
Jeden z obrońców przekonywał zaś, że należy zwrócić się do biegłego w sprawie opinii potwierdzających autentyczność nagrań, z których miało wynikać, że jego klient brał łapówki. - Nagrania mają fatalną jakość - przekonywał aplikant, według niego trzeba sprawdzić, czy nie było żadnych ingerencji w zapis nagrań.
Na sali był obecny jeden z oskarżonych funkcjonariuszy. Wiktor B. tłumaczył przed sądem, że prace w policji rozpoczął w 2004 roku. Pełnił funkcję dzielnicowego, ale także brał udział w interwencjach na drogach. Policjant przyznał, że teraz wie, że jak pojazd nie ma ważnego przeglądu technicznego, to nie jest to wykroczenie równoznaczne z brakiem dokumentu. Na pytanie sądu, czy w dniu kontroli tego nie widział, policjant odpowiadał: "Nie pamiętam, kontrole są przeprowadzane bardzo szybko".