https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

- Duże sklepy odbierają nam klientów - mówią

Katarzyna Piojda, [email protected]
Marta Kuźba od 15 lat prowadzi z mężem sklep "Party Shop" przy ul. Gdańskiej w centrum Bydgoszczy. Oferuje on m.in. dekoracje na urodziny i inne imprezy. Powodów do świętowania jednak nie ma.
Marta Kuźba od 15 lat prowadzi z mężem sklep "Party Shop" przy ul. Gdańskiej w centrum Bydgoszczy. Oferuje on m.in. dekoracje na urodziny i inne imprezy. Powodów do świętowania jednak nie ma. Jarosław Pruss
- Każdy kolejny market to dla nas cios - żalą się mali sklepikarze w regionie. Statystyki potwierdzają ich słowa: duże sklepy opanowały rynek

Marta Kuźba od 15 lat prowadzi z mężem sklep "Party Shop" przy ul. Gdańskiej w centrum Bydgoszczy. Oferuje on m.in. dekoracje na urodziny i inne imprezy. Powodów do świętowania jednak nie ma. - Interes słabo się kręci - przyznaje współwłaścicielka sklepu. - Markety odbierają nam klientów. Działamy na granicy opłacalności. Doszło do tego, że towar bierzemy prosto od producentów, a już nie z hurtowni.

To, co mówi, potwierdzają statystyki. Bieżący rok będzie pierwszym, w którym markety ogółem sprzedadzą więcej niż lokalne sklepiki razem wzięte. Dyskonty, super- i hipermarkety będą miały 51-procentowy udział w rynku - wynika z raportu "Handel detaliczny artykułami spożywczymi w Polsce 2014", autorstwa firmy badawczej PMR. W zeszłym roku było to niecałe 49 procent. A jeszcze cztery lata temu czterech na dziesięciu klientów zaopatrywało się w dużych sieciówkach.

W całym województwie właściciele małych lokalnych sklepów narzekają na zastój w biznesie. - Otwarcie każdego następnego marketu to dla nas cios - przyznaje Albin Wiśniewski, który z żoną prowadzi delikatesy w Świeciu. - Już ćwierć wieku mamy sklep - dodaje pan Albin. - I coraz gorzej jest. Zamknąłbym interes, ale gdzie znajdę inną pracę? Muszę jakoś przetrwać do emerytury.

W Toruniu w branży jest podobnie. - Równia pochyła. Z roku na rok sprzedaż mamy mniejszą - ocenia Elżbieta Mietkowska, od 15 lat właścicielka sklepu przemysłowego "Ejna".

- Zdarza się, że pojawia się jeden klient na godzinę - opowiada Mietkowska. - Jedyne, czym możemy go przyciągnąć, to cena. A te są wysokie. Czasem w hurtowni jest drożej niż w markecie.

Cena ceną, ale jakość jakością. - Na jakość teraz mało kto zwraca uwagę - twierdzą handlowcy. - Na hali w markecie można kupić skarpety za złotówkę, a bluzkę za 10 złotych. Chińszczyznę taką. My w hurtowniach kupujemy towar przeważnie od polskich producentów, przynajmniej za dwa razy tyle, a przecież jeszcze chcemy zarobić. Na ZUS, inne opłaty. I na przeżycie. Klient potem przychodzi i narzeka: "Ale drogo macie". Nic nie odpowiadają, bo to przecież prawda. Niektóre butiki i inne lokalne sklepy tak cienko przędą, że zwalniać muszą. - W tym roku musiałam pożegnać się z dwiema pracownicami - dodaje Mietkowska. - Zostałam sama w sklepie.

Marek Zieliński, wiceprezes Stowarzyszenia Kupców Targowiska Osiedle Kapuściska w Bydgoszczy, mówi o dyskontach. - To właśnie małe markety są dla nas największym zagrożeniem. Człowiek w pięć minut zrobi w nich zakupy. Za małe pieniądze.

Są handlowcy twierdzący, że za komuny było lepiej. - Obecnie prowadzić sklep to jak uczestniczyć w zajęciach szkoły przetrwania - porównują.

W samej Bydgoszczy średnio raz na dwa miesiące kolejny dyskont się otwiera. - Powinno być o połowę mniej marketów - uważa Jan Sielski, prezes Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Handlu i Usług w Bydgoszczy.

On sam działa w branży od 32 lat. - Tylko w mojej okolicy od początku tego roku zlikwidowano cztery sklepy. Kilka następnych zmieniło branże. Sprzedając inny asortyment, próbują się ratować.  Sielski zaznacza: - Kilkanaście lat temu przyszła do nas z Zachodu moda na stawianie marketów. Teraz jednak na Zachodzie panuje już inny trend: stawia się na handel tradycyjny i zakupy w małych, lokalnych sklepach. Niech ta moda do nas też zawita. Czekamy. A inni kupcy czekają za ladą, wypatrując, aż wreszcie przyjdzie klient

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan2
Cytat:
... w pięć minut zrobi w nich zakupy. Za małe pieniądze...
No tak,  lepiej dłużej i drożej.
Oraz :...na granicy opłacalności...
To zlikwiduj interes i zajm się czymś innym.
L
Ludwik
Napisz prawdę a nie ujrzy ona światła dziennego !!!
g
gabi
dzieki marketom mozemy godnie zyc nasze dzieci maja dobre zabawki ciuszki i niechodzimy bez kasy bo sklepikarze to zdzierusy a i pracodawcy tez niezbyt wylewni pracowac za najniszą krajowa i co kwartał jakieś manko w sklepie oczywiście pokrywa personel pozdrawiam
 
Z
Zxn
Wyginiecie jak dinozaury.
g
ghost division
pani z party shop tak narzeka a ja po raz kolejny pocałowałem klamkę w jej sklepie ( albo pani zamyka sklep na cały dzień, bo pracuje w "terenie" ( ? ) albo skraca sobie godziny pracy - dziś o 3 ( trzy ) godziny!!!! ).
g
grugrum
Każdy kolejny sklepikarz, to cios w dyskonty. Nie lubimy drogich sklepików.
g
grugrum
Każdy kolejny sklepikarz, to cios w dyskonty. Nie lubimy drogich sklepików.
z
zibi54
Szanowni internauci ! Czy was Bóg pokarał i odebrał resztki rozumu ?! Tylko idiota jeden z drugim moze pisać takie brednie ! Zapominacie, że obcy handel wpuszczony przez "panów" z soli ... do centrów miast (za łapówy) swoje zyski transferuje za granicę (przy okazji niszcząc handel rodzimy). Po całkowitej likwidacji polskich sklepów zobaczycie jakie będą wtedy ceny.  Dziwicie się, że nie ma pieniędzy na to na tamto - nie wiecie dlaczego ?! Życze zdrowia bo kolejki do lekarzy coraz dłuższe !
w
wiesio
hejb gołodupcy!! weźcie się za uczciwą robotę!!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska