Zmiana trenera Enea Abramczyk Astorii od dawna wydawała się nieuchronna i jest nawet mocno spóźniona. - Długo wierzyliśmy, że projekt "zatrybi", ale nasza cierpliwość się skończyła. Bardzo często wychodziliśmy na mecze nieskoncentrowani, brakowało determinacji, w ataku z kolei gra totalnie się nie kleiła - powiedział na antenie Radio PiK prezes Bartłomiej Dzedzej.
Wybór nowego trenera kibice przyjęli z mieszanymi uczuciami. Rozstanie z Krzysztofem Szubargą daje nadzieje na uniknięcie katastrofy w play off, ale też Aleksander Krutikow - legenda bydgoskiego klubu - od dawna był już poza obiegiem w dorosłej koszykówce. Po raz ostatni w takiej roli pracował kilka lat temu na Białorusi. Istotnym plusem jest to, że pracuje w klubie, był blisko drużyny i obserwował ligę.
Tymczasem czasu mało, a zadań przed nowym trenerem Asty sporo.
Jeśli coś się Krzysztofowi Szubardze udało w Bydgoszczy, to przeszkadzanie przeciwnikom. Bronić bydgoski zespół umie (choćby lider z Wałbrzycha w dwumeczu rzucił Astorii tylko 123 punkty), choć w ostatnich tygodniach i ten atut jakby przestał być tak skuteczny, jak w pierwszej części sezonu.
Największym problemem bydgoskiego zespołu od początku rozgrywek był rozchwiany atak. Enea Abramczyk Astoria potencjał ma ogromny, a jednak pod względem efektywności akcji ofensywnych zespół jest dopiero 10. w lidze, a zaledwie trzy zespoły zdobywają mniej punktów średnio w meczu. A przecież przed sezonem klub zgarnął z rynku czterech graczy z najlepszej piątki poprzedniego sezonu. W Bydgoszczy poziom utrzymał jedynie Filip Małgorzaciak.
Siła na pewno nie w ilości. Niezłym rozwiązaniem byłoby odchudzenie kadry, ale na to już trochę za późno. Trener Krzysztof Szubarga nazwisk nabrał do drużyny ponad miarę i w pewnym momencie wydawało się, że Astoria kontraktuje kolejnych graczy tylko po to, aby nie trafili do konkurencji. W efekcie na obwodzie o minuty na dwóch pozycjach rywalizuje siedmiu graczy, a w zasadzie żaden z nich nie jest typowym rozgrywającym.
Wydaje się, że w składzie po prostu jest zbyt wielu kandydatów na liderów, a zbyt mało graczy zadaniowych. To nie sprzyja stabilizacji formy, bo większość graczy nie wie, jaka jest ich rola w tym zespole, a w każdym meczu rotacja wygląda inaczej. Na tym tle dużo bardziej dojrzale wyglądały skromniejsze kadrowo Miasto Szkła Krosno czy Fulimpex Starogard w ostatnich kolejkach.
W tym wypadku wiele Aleksander Krutikow już nie zmieni. Pierwszą decyzją po zmianie trenera jest rozwiązanie kontraktu z Rhondellem Goodwinem. I świetnie, bo Amerykanin był tak bardzo poza zespołem, jak tylko być można. Jeśli nikt z Astorii więcej nie odejdzie, to być może trzeba będzie i tak skrócić rotację, a przede wszystkim musi zbudować hierarchię w składzie. Jak istotna jest pewność gry i roli na parkiecie pokazuje przykład Szymona Kiwilszy, który rozkwitł w trakcie sezonu i dziś jest absolutnie kluczowym elementem Astorii.
Do końca sezonu zasadniczego zaledwie trzy mecze (pierwszy w piątek o godz. 19.00 z Basketem Poznań w Sisu Arenie), Enea Abramczyk Astoria ma jeszcze szanse na fotel lidera, ale może też skończyć na 5. miejscu. Najgorszy scenariusz oznacza, że w drodze do Orlen Basket Ligi w każdej rundzie play off będzie musiała wygrywać na wyjazdach.
