Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie nastolatki zginęły w wypadku niedaleko Żnina. Rodzina chce wzruszyć wyrok w sprawie

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Bronisław J. upatruje szansy na uniewinnienie syna w możliwości złożenia skargi nadzwyczajnej do SN
Bronisław J. upatruje szansy na uniewinnienie syna w możliwości złożenia skargi nadzwyczajnej do SN Archiwum Polskapress
Bronisław J. od lat próbuje dowieść, że to nie jego syn spowodował w 1992 rok wypadek samochodowy, w którym zginęły dwie nastolatki. Ma nadzieję, że wprowadzona kilka lat temu nowelizacja Sądu Najwyższego umożliwi skuteczne złożenie kasacji od wyroku. Póki co, otrzymuje tylko odpowiedzi odmowne.

Zobacz wideo: Bydgoska drogówka podsumowała 2021 rok. Ponad 16 tys. wystawionych mandatów

od 16 lat

Bronisław J. ma żal do biegłych, którzy przygotowywali ekspertyzy sądowe dotyczące rekonstrukcji wypadku, za którego spowodowanie jego syn został skazany na karę więzienia.

- Dowody fabrykowano, sąd przychylał się wyłącznie do tych, które przedstawiał oskarżyciel. Mojego syna wrobiono. Jestem o tym przekonany - mówi Bronisław J.

To Cię może też zainteresować

J. ma nadzieję, że organy państwa ponownie pochylą się nad sprawą na mocy znowelizowanych przepisów dotyczących skargi nadzwyczajnej, którą może złożyć prokurator generalny.

Trudno wymienić instytucje i urzędy, kdo których nie kierował przez lata swojej korespondencji. W ubiegłym roku sprawą zainteresował nawet biuro krajowe PiS-u, wysłał pismo z prośbą o interwencję do Jarosława Kaczyńskiego i ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Do Prokuratury Krajowej sprawa trafiła w ubiegłym roku, bo tam została przekierowana przez Prokuraturę Okręgową w Bydgoszczy.

"Kopię korespondencji przesłano do Departamentu Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej" - czytamy w odpowiedzi z bydgoskiej prokuratury z 14 grudnia ubiegłego roku. Z kolei w piśmie z 27 grudnia ubiegłego roku stwierdzono, że w sprawie nie zaistniały żadne "nowe okoliczności ,które mogłyby stanowić podstawę do podjęcia na nowo postępowania".

Sądna noc

Tragedia wydarzyła się 16 października 1992. 19-letni wtedy Marek J. świętował rozpoczęcie studiów ze znajomymi na kempingu w miejscu nazywanym Koźlona, niedaleko Wójcina. Na miejscu był również Marek O. oraz liczące 16 i 17 lat Karolina i Aleksandra. Wszyscy spożywali alkohol, a wieczorem wpadli na pomysł, by pojechać maluchem Marka J. na dyskotekę w pobliskim Szczepanowie. Kiedy wracali, auto wypadło z łuku drogi i uderzyło w drzewo. Marek O. był poważnie ranny, a nastolatki zmarły tej samej nocy w szpitalu w Żninie. Marek J. został wydobyty z pojazdu bez obrażeń.

Ja dotąd ostatnim listem, jaki otrzymał Bronisław J. jest zawiadomienie z Biura Prezydialnego Prokuratury Krajowej o tym, iż kopię całej otrzymanej korespondencji przesłano ponownie do departamentu postępowania sądowego. Informacja została opatrzona datą 14 lutego 2022 roku.

W sprawie zapadły dwa wyroki (sądu w Żninie i okręgowego w Bydgoszczy). Marek J. został uznany winnym spowodowania wypadku i skazano go na cztery lata więzienia. Skazanie nastąpiło krótko przed przedawnieniem się sprawy. Do dzisiaj jednak J. i bliscy (głównie ojciec) próbują dowieść, że to nie J. siedział za kierownicą fiata 126p.

Twierdził, że po wypiciu alkoholu (po raz pierwszy w życiu wtedy miał wypić dużo) w Koźlonie padł nieprzytomny na koc na łóżku, a obudził się następnego dnia w szpitalu.

Marek. J. w sądach próbował udowodnić, że to Marek O. miał kierować autem. Gdy doszło do wypadku miał wydostać się z auta i pójść po pomoc do wspomnianego gospodarza. O zdarzeniu miał zawiadomić brata Andrzeja O., policjanta. Ten, wraz z innym funkcjonariuszem mieli zjawić się na miejscu wypadku, a następnie pojechać do Koźlony, zabrać nieprzytomnego (z upojenia alkoholowego) Marka J., przywieźć go na miejsce wypadku, a następnie posadzić na miejscu kierowcy. Dopiero potem – jak wynika z linii obrony oskarżonego – na miejsce wezwano pomoc.

Druga strona podnosiła, że taki przebieg zdarzeń był absurdalny. Zresztą, m.in. Sąd Rejonowy w Żninie w uzasadnieniu orzeczenia (pierwszego) z 2004 roku zaznaczył: "Wyjaśnienia dotyczące „upozorowania” przez O. okoliczności wypadku nie zasługują zatem na wiarę, stanowiąc jedynie przejaw subiektywnej oceny zebranych w sprawie dowodów i dążąc w istocie do uniknięcia kary".

Z kolei J. powoływał się na notatkę policyjną sporządzoną po wypadku, która nie została włączona do akt sprawy, a z której wynikało, że rzekomo krótko po zdarzeniu na miejscu miał się pojawić Andrzej O. oraz jeszcze inna policjantka. Sęk w tym, iż sam funkcjonariusz policji przesłuchiwany w sprawie w charakterze świadka utrzymywał, że nie było go na miejscu.

Specjalną analizę na ten temat przygotowała w 2017 roku prof. dr hab. Alicja Grześkowiak, która w opracowaniu zawartym w publikacji "Z zamiarem ewentualnym. 25 lat bezprawia sądowego w III RP" napisała: " Pomimo trwającego kilkanaście lat procesu i prawomocności wyroku skazującego (...) nie zdołano w sposób jednoznaczny i nie budzący wątpliwości ustalić szeregu danych faktycznych dotyczących przedmiotowego zdarzenia, a więc prawidłowo ustalić stanu faktycznego w tej sprawie. Prawda sądowa (...) budzi zasadnicze wątpliwości..."

Z naszą redakcją skontaktował się Marek O. Jest oburzony faktem, że rodzina J. po tylu latach próbuje wzruszyć decyzję sądu. Twierdzi, że prawda już dawno została dowiedziona. Nie chciał jednak zabrać głosu na łamach, ani udzielić komentarza w tej sprawie. Zaznaczał, że "tu już wszystko zostało powiedziane".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska