Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecięce Laboratorium Nauki czyli uniwersytet dla najmłodszych

Redakcja
- Postawiliśmy na bezpośredni kontakt z dziećmi - mówi prof. Aleksander Nalaskowski
- Postawiliśmy na bezpośredni kontakt z dziećmi - mówi prof. Aleksander Nalaskowski Lech Kamiński
Rozmowa z prof. Aleksandrem Nalaskowskim pedagogiem, założycielem Dziecięcego Laboratorium Nauki.

- Tworzone przez Pana Dziecięce Laboratorium Nauki ma być konkurencją czy alternatywą dla Uniwersytetu Dziecięcego UMK?

- Ani jednym, ani drugim. Jesteśmy uzupełnieniem - tak, jak uzupełniają się wzajemnie toruńskie licea czy gimnazja.Sam pomysł na Laboratorium powstał zresztą wcześniej; koledzy namawiali mnie do stworzenia czegoś dla najmłodszych. Masz przestrzeń, masz możliwości, masz świetnych ludzi, więc działaj! - mówili.

Przeczytaj także:Absolwenci UMK sprzed lat: - To była uczelnia!

- Co to więc za ludzie? Kto poprowadzi zajęcia w Laboratorium?

- W tej chwili konstruujemy program, zobaczymy, jakie mamy grupy i potrzeby. Zespół mamy już skompletowany, już wkrótce informacje pojawią się na naszej stronie internetowej: nazwiska, zdjęcia, tematyka zajęć.

W każdej piętnasto-dwudziestoosobowej grupie będzie jeden nauczyciel merytoryczny - wykładowca oraz profesjonalny wychowawca - pedagog. Dwie osoby są konieczne, bo w pracy z małymi dziećmi zawsze w końcu trzeba, a to nosek komuś podetrzeć, a to na siusiu wyprowadzić.

- Plan zajęć: trzy bloki tematyczne, elementy matematyki, sztuki, filozofii... A gdzie w tym wszystkim informatyka i komputery?

- Prawie nigdzie, może z małymi wyjątkami. Wychodzimy z założenia, że dzieci mają na co dzień komputerów już po dziurki w nosie. Brakuje im za to bezpośredniego kontaktu.

- Albo wystąpić w specjalnej telewizji?

- Nasza TV Dziecięcego Laboratorium to na razie tylko zajawka, pokazanie, jak to przedsięwzięcie może wyglądać. Przy nagrywaniu korzystałem z pomocy własnych bratanków, siostrzenic, wnuków. Nie po to, by lansować siebie czy ich, nic z tych rzeczy - ale nie miałem problemu z uzyskaniem zgody rodziców na wykorzystanie wizerunku i danych osobowych dzieci. Tak mi było po prostu najwygodniej.

- Przygotowaliście też propozycję zajęć dla rodziców.

- Owszem. Jeśli będą chcieli skorzystać - a mamy do tego warunki - to przygotowaliśmy dla nich coś w rodzaju kawiarenki pedagogicznej.

Przyznam, że nie cierpię na niedobór wykładów, ale jeśli rodzice mają się przez te trzy sobotnie godziny snuć bez celu po mieście, to może zechcą wybrać alternatywę. Problematykę już mamy przygotowaną.

- Na stronie internetowej są już nawet tematy wykładów. "Dlaczego mama jest ważniejsza niż tata?" - to przewrotny tytuł?

- Nie do końca. Ale nie mogę przecież teraz zdradzić pani wszystkiego, bo mi potem nikt na ten wykład nie przyjdzie (śmiech). Wszystkich, którzy chcą się tego dowiedzieć, zapraszam więc na Stawisińskiego 7.

- Jest Pan znany w Toruniu ze swoich sprecyzowanych poglądów na temat wychowania. Myśli Pan, że to przyciągnie rodziców do Laboratorium?

- To się dopiero okaże, za wcześnie, by oceniać. Włożyliśmy w to dużo pracy, liczę na to, że się uda. Jeśli nie - trudno. Ale jestem dobrej myśli, ruszamy dopiero 13 października, zapisy właśnie się zaczęły, torunianie jeszcze nie wiedzą dokładnie, czym ma być Laboratorium, a już mamy około 20 chętnych dzieci. To chyba niezły wynik.

Rozmawiała: Alicja Wesołowska

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska