Elana Toruń - Górnik Łęczna 2:0 (1:0)
Bramki: Artur Lenartowski (44), Filip Kozłowski (49)
ELANA: Nowak - Górka, Urbański, Kołodziejski, Andrzejewski Ż (76. Felsch) - Kryszak, Lenartowski (90. Banach), Kościelniak (81. Lenkiewicz), Wołkowicz, Stryjewski (64. Stąporski) - Kozłowski.
Małą niespodzianką był debiut w wyjściowym składzie Mateusza Stryjewskiego. 21-latek kilka dni przed meczem podpisał kontrakt z Elaną. Ofensywny pomocnik ostatnio był związany ze Zniczem Pruszków, w poprzednim sezonie zaliczył 30 meczów w II lidze, w których strzelił 6 goli.
To był mecz z gatunku takich, w którym obie drużyny walczą, ale tylko jedna stwarza okazje strzeleckie. Górnik dotąd nie przegrał w tym sezonie, ale z Torunia wyjechał bez punktu. - Nie wystarczy dobrze grać piłką, trzeba być jeszcze konkretnym pod bramką rywala. Liczyliśmy do końca na dwa gole i remis, ale po prostu nie było z czego ich strzelić - podsumował trener Górnika Rafał Wójcik.
Elana dwa ładne gole zdobyła tuż przed przerwą i zaraz po wznowieniu. Okazji miała jednak znacznie więcej, po przerwie m.in. Wołkowicz, Kozłowski i Stąporski.
- Wyszliśmy na murawę z dużą determinacją po nieco mniej udanym meczu w Rzeszowie. Wiedzieliśmy z kim gramy, jeszcze rok temu dzieliły nas dwie klasy rozgrywkowe. Spodziewaliśmy się ataków i byliśmy na to przygotowani - ocenił trener Elany Rafał Górak.