Pszczółka Lublin - Energa Toruń 75:67 (22:16, 17:16, 17:22, 19:13)
PSZCZÓŁKA: Popović 21 (1), Peterson 20 (2), Day 13, Adaowicz 12 (4), Labuckiene 7 (1) oraz Baltic 2.
ENERGA: Tłumak 13 (3), Williams 12 (1), Urbaniak 3 (1), Grigoriewa 3 (1), Podkańska 0 oraz Davenport 22 (1), 11 zb., Scekić 10 (1), 11 as., Dedić 4, Wieczyńska 0, Dobrowolska 0.
Lublinianki były zdecydowanymi faworytkami zaległego meczu w Basket Lidze Kobiet. W Toruniu wygrały bardzo pewnie, w sumie w całym sezonie z ośmiu meczów we własnej hali oddały rywalkom tylko dwa.
I faktycznie, początek wskazywał, że wiele emocji tu nie będze. Po 7 minutach Pszczółka prowadziła 20:8, a torunianki miały duże kłopoty w defensywie zwłaszcza z duetem Alexis Peterson - Briana Day. Potem jednak Energa zaczęła odrabiać straty. Punktował tercet Layota Williams, Naomi Davenport i Emilia Tłumak. Wreszcie w 17. minucie "Katarzynki" objęły prowadzenie po kolejnym trafieniu Williams. Rywalki odpowiedziały na to serię 8:0, a tym razem popisywała się w ataku Jovana Popović. Po 1. połowie Energa traciła do gospodyń 7 punktów.
Po przerwie scenariusz podobny: najpierw Pszczółka uciekła na 7 punktów. Torunianki świetnie znajdowały pod koszem Davenport, a po jej kolejnych trafieniach było tylko 48:47 w 27. minucie. Przed ostatnią kwartą Energa miała tylko 2 punkty mniej.
W decydujących minutach Adamowicz, Popović i Day dały gospodyniom przewagę 8-10 punktów. Zwłaszcza ta pierwsza wykorzystywała wolne pozycje na dystansie. Zmęczone torunianki już nie broniły tak dobrze w ostatniej kwarcie.
W sobotę o godz. 18.00 wielkie atrakcje dla kibiców w Toruniu: derby z Artego Bydgoszcz w hali Spożywczaka.
