Niepowodzenie w meczu z ROW była zaskoczeniem dla kibiców. "Katarzynki" kilka dni wcześniej stoczyły wyrównany bój z Wisłą Can Pack i były bliskie sensacji. W sobotę trudno było rozpoznać ten sam zespół, gdy seryjnie pudłował do kosza. Pozostaje pytanie: które oblicze toruńskiej drużyny jest prawdziwe?
Zdaniem trenera Omanicia, trzeba przygotować się na takie porażki w PLKK. - Czeka nas ciężka walka w każdym meczu, niezależnie czy rywalem będzie Rybnik czy ŁKS Łódź. Nie mamy zespołu, który byłby faworytem w PLKK. Na dziś możemy równie dobrze walczyć o miejsce piąte, jak i dziewiąte - podkreśla szkoleniowiec.
Omanić ma sporo racji, bo sytuacja kadrowa Energi jest niewesoła. Gra opiera się na maksymalnie siedmiu koszykarkach, a w takiej sytuacji niedyspozycja nawet jednej rodzi spore problemy. A że w sobotę w kiepskiej formie były praktycznie wszystkie "Katarzynki", więc o triumfie nie było mowy.
Enerdze brakuje rezerw, a w dodatku sytuacja kadrowa zespołu zamiast się poprawiać, jeszcze się pogarsza. W sobotę po raz ostatni w tym roku wybiegła na parkiet Marta Jujka. Pozyskana z Lotosu Gdynia środkowa reprezentacji Polski była wielką nadzieją "Katarzynek", wspólnie z Jeleną Maksimović miały stworzyć duet nie do przejścia pod koszami.
Nie w tym sezonie. - Starałam się w tym meczu pomóc koleżankom, ale niewiele mogłam zrobić. W czwartek mam zaplanowaną artroskopię kolana. Nie ma sensu dłużej odkładać zabiegu - powiedziała koszykarka.
Przeczytaj też: Energa przegrała u siebie z KK ROW Rybnik
To oznacza, że Jujka w tym roku nie zagra i zapewne do składu wróci razem z Moniką Krawiec na początku stycznia. Kto ma ją zastąpić do tego czasu? Na razie jedyną środkową w drużynie jest Jelena Maksimović. Serbka jest w coraz lepszej formie, ale sama nie udźwignie walki pod tablicami przez 40 minut.
Na nową koszykarkę na razie nie ma pieniędzy. Klub musi oszczędzać, dopóki nie sfinalizuje rozmów z drugim sponsorem strategicznym. Dziś zatrudnia nowe koszykarki tylko wtedy, gdy rozstanie się z inną. Na tej zasadzie potwierdzono kontrakt z Jessicą Dickson, którą zaproszono do Polski dopiero po rozstaniu z Charity Szczecho-wiak.
Inna sprawa, że Amerykanka Energi na razie nie zbawiła. Widać wyraźnie, że skrzydłowa nie grała od kilku miesięcy. W niespełna 19 minut zdobyła 4 pkt (2/6 z gry), nie trafiła dwóch wolnych, nie zebrała ani jednej piłki, za to trzy razy faulowała. Trenerowi Oma -niciowi pozostaje liczyć, że doświadczona koszykarka szybko znajdzie wspólny język z nowymi koleżankami.
Czytaj e-wydanie »