Burmistrz tłumaczy, że przekonały go argumenty związkowców i kuratorium. Wczoraj Arseniusz Finster zaprezentował aspekty społeczne i ekonomiczne przekształceń chojnickich przedszkoli. Za punkt odniesienia posłużyły mu informacje zebrane podczas wypraw do Kościerzyny i Szczecinka, które pokazały, iż prywatyzacja nie jest niczym strasznym, a jej efekty mogą być korzystne dla wszystkich zainteresowanych.
Nie będzie autokratą
Miasto czeka jeszcze na opinię kuratorium, z wcześniejszych rozmów wynika, iż model jedno publiczne i pięć niepublicznych ma tam zielone światło. Teraz wszyscy będą się zastanawiać, jakie będą zasady wyboru przedszkola publicznego. Pytała o to Mirosława Przybylak, dyrektorka "piątki". - Najpierw rozważy to komisja edukacji - odpowiadał Arseniusz Finster. - Na pewno nie będzie to "najtańsze" przedszkole. A ja nie podejmę decyzji autokratycznie.
Elżbieta Zielińska, szefowa ZNP dociekała, czy aby na pewno prywatyzacja przedszkoli wszędzie wypadła tak różowo, jak w Kościerzynie czy Szczecinku. - Bo czasem jest tak, że nauczyciele z wiadomych powodów mówią, że jest OK, a w prywatnych rozmowach co innego - mówiła. - Ja nie jestem przeciwniczką prywatyzacji, ale cieszę się, że zostanie jedno przedszkole publiczne.
Trochę pytań
Radny Piotr Pawlicki interesował się, czy w przedszkolach niepublicznych będą istniały związki zawodowe, Marcin Wenta pytał, czy opinia kuratora jest dla miasta wiążąca. Macieja Werrę, szefa nauczycielskiej "Solidarności" intrygowało, czy aby na pewno świetnie przygotowani nauczyciele otrzymają adekwatną pensję za swoją pracę. Dyrektor edukacji Janusz Ziarno odpowiadał, że ich stopnie awansu nauczycielskiego będą w nowym systemie respektowane na pewno nie tak jak w Karcie Nauczyciela.
