- Nie doświadczyłem na planie nawet tego - śmieje się Leszek Lichota, czyli Grzegorz z "Na Wspólnej". - W serialu jestem prawiczkiem. Nasi bohaterowie mówią o seksie, ale tego nie robią. Obawiam się, że gdyby rzeczywistość, którą kreujemy, była odzwierciedleniem prawdziwego życia, nie byłoby nas na świecie.
Na taki obraz życia intymnego w polskich serialach składa się wiele czynników. Jednym z nich jest na pewno czas emisji. "Na Wspólnej", "M jak miłość" i inne tego typu produkcje to flagowe pozycje w ramówkach stacji telewizyjnych. Można je zobaczyć przed 22.00, czyli w czasie, gdy w większości polskich domów kontrolę nad pilotami przejmują... dzieci.
- Oglądają nas również osoby starsze, często wychowane w tradycyjnym duchu, praktykujący katolicy - mówi Jadwiga Gryn, która gra Asię w "M jak miłość". - Dla nich nawet rozmowy o seksie są nie na miejscu. Nie mówiąc o sytuacji, gdy bohaterowie idą do łóżka przed ślubem. To niedopuszczalne.
Stacje telewizyjne unikają jak ognia pikanterii w serialach, bo zbyt śmiałe sceny mogłyby je narazić na konfrontację z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, która monitoruje treści nadawane przez media i czuwa, by nadawcy przestrzegali obowiązującego prawa i przepisów. Ponieważ każde niedopatrzenie wiąże się z wysoką karą finansową, producenci wolą dmuchać na zimne i ograniczają życie erotycznie w serialach do trzymania się za rękę i głaskania po głowie. Gdy bohaterowie wylądują jakimś cudem w łóżku, są ubrani od stóp do głów i rozmawiają.
- Seriale robi się w zawrotnym tempie, a takie sceny wymagają dokładności i spokoju - uważa Jadwiga Gryn. - Dlatego trudno zrealizować je tak, aby lepiej odzwierciedlały rzeczywistość i równocześnie nie przekraczały bariery dobrego smaku.
Wielu aktorom odpowiada taka sytuacja, bo w scenach intymnych - mimo że są nierozerwalnie związane z ich zawodem - nie czują się pewnie. Na planie są spięci i często nie życzą sobie obecności fotoreporterów nawet, gdy mają się niewinnie pocałować. Czy to aby nie przesada?
- Zanim rozpoczną się zdjęcia do filmów typu "9 i pół tygodnia" czy "Imperium zmysłów", aktorzy dostają scenariusz i wiedzą" z czym wiąże się praca na planie - twierdzi Dorota Chamczyk, producentka "Na Wspólnej" i "Teraz albo nigdy!". - W serialach obyczajowych, gdzie losy bohaterów powstają na bieżąco, nie są na to przygotowani. Należy o tym pamiętać i zachować zdrowy rozsądek. Są przecież tysiące możliwości, żeby pokazać to, co scenarzysta chciał uzyskać poprzez ujęcia w łóżku innymi metodami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jacka Zielińskiego wydarzeniem ostatnich lat. Koncerty jak na festiwalu
- Zborowska pokazała, co zrobił z nią poród. Nie zgadniecie, kogo za to wini [FOTO]
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat