Historia Aarona Cela jest wyjątkowa. Koszykarz tuż przed Eurobasketem rozegrał swój setny mecz w reprezentacji Polski, choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej wydawało się, że jego przygoda już się skończyła na dobre. Nowy trener Igor Milicic postanowił radykalnie odmłodzić kadrę. Skreślił wszystkich graczy powyżej 30 roku życia, w tym Aarona Cela.
- Wyobrażałem sobie pożegnanie inaczej, ale nie jestem naiwny i wiem, że w życiu nie wszystko kończy się jak w bajce. Nie mam pretensji do Igora Milicicia. To nic osobistego. Życzę trenerowi samych sukcesów, ale niekoniecznie wybrałbym taką drogę na jego miejscu - mówił nam koszykarz w trakcie poprzedniego sezonu.
Cel mocno przeżył niespodziewane rozstanie z reprezentacją. Za Biało-Czerwonych dałby się pokroić, marzył, że pożegna się z drużyną właśnie na Eurobaskecie 2022. I jak się szybko okazało, miał rację: dla narodowej drużyny wciąż jest graczem bezcennym. Eksperyment Milicicka przyniósł bowiem kiepskie efekty. Odmłodzona kadra zajęła ostatnie miejsce w grupie kwalifikacji do mistrzostw świata i została skazana na pre-kwalifikacje do kolejnego Eurobasketu. W kilku meczach wyraźnie brakowało doświadczenia i zimnej krwi w kluczowych momentach.
Na Eurobasket pojechała już drużyna z Aaronem Celem w składzie. Igor Milicić nie miał zresztą wyjścia, bo eksperymenty na pozycji 4 przyniosły kiepskie skutki: Tomasza Gielo w ogóle nie ma w kadrze, Jarosław Zyskowski w tej roli sprawdza się jeszcze w PLK, ale już na poziomie międzynarodowym po prostu brakuje mu centymetrów, Aleksander Dziewa wciąż w kadrze jest białą kartą. Oczywiście, w przyszłosci liczymy na Jeremiego Sochana, ale jego regularne występy w kadrze są na razie mało prawdopodobne.
Nic więc dziwnego, że Aaron Cel z weterana na ławce w czasie turnieju szybko awansował do pierwszej piątki. Świetnie zagrał zwłaszcza w meczu z Izraelem: 13 pkt (5/7 z gry), 3 zbiórki, 4 asysty, 3 przechwyty i najwyższy wskaźnik +/- w zespole, czyli z nim na parkiecie Polska była lepsza od rywala o 20 punktów. Taki sam wskaźnik miał w meczu z Czechami, wówczas lepsi w drużynie byli jedynie Slaughter i Ponitka.
Jednak nie tylko same statystyczne cyfry wyznaczają rolę Cela w drużynie. Wystarczy chwilę przyjrzeć się jego zachowaniu na parkiecie: nie tylko sam świetnie ustawia się w obronie, ale cały czas czuwa nad pozycjami kolegów, młodszym partnerom często palcem pokazuje właściwy kierunek na parkiecie. Nie jest także tajemnicą, że 35-letni skrzydłowy ma także ogromny wpływ na szatnię, a słowa "mentalność" i "pewność siebie" padają tam bardzo często. Cel nie owija w bawełnę i często powtarza, że talentu mamy mniej od większości rywali, ale waleczności, ambicji i zadziorności nigdy nie może nam zabraknąć.
Możemy też śmiało zaryzykować tezę, że Aaron Cel ma także swój mały udział w znakomitych występach Aleksandra Balcerowskiego na Eurobaskecie. Weteran właśnie naszego utalentowanego 21-letniego wysokiego otoczył specjalną opieką i starał się go odbudować mentalnie po kilku słabszych meczach w kadrze.
- Olek ma papiery na wielkie granie. Staram się dużo z nim rozmawiać i myślę, że mogę mu pomóc. Przede wszystkim młodym zawodnikiem trzeba przekazywać wiarę w swoje możliwości. Jak dobrze działa głowa, to łatwiej na parkiecie wykorzystać swoje najmocniejsze strony - opowiadał nam Cel w rozmowie przed wyjazdem na mistrzostwa.
W czwartek przed Aaronem Celem, Aleksandrem Balcerowskim i pozostałymi wysokimi graczami reprezentacji zadanie wyjątkowe: zmierzą się z Nikolą Jokiciem, jednym z najlepszych koszykarzy świata i MVP ligi NBA. Awans do najlepszej szesnastki już jest, a to będzie mecz o pierwsze miejsce w grupie D. Początek w czwartek o godz. 21.00, transmisja w TVP Sport.
