Zdecydowanym faworytem spotkania była Serbia, która w swoich szeregach ma aktualnego, 2-krotnego z rzędu MVP NBA Nikolę Jokicia. Na tegorocznym EuroBaskecie wygrali wszystkie z czterech poprzednich spotkań - każdy z nich z przynajmniej 10-punktową przewagą. Biało-Czerwoni wygrali natomiast trzy z czterech i byli już pewni awansu do kolejnej fazy. Z Serbią zagrali o pierwsze miejsce w grupie D.
W czwartek podopieczni Igora Milicicia zdobyli pierwsze punkty spotkania i było to ich ostatnie prowadzenie w tym meczu. Serbowie z każdą minutą powiększali swoją przewagę, a Biało-Czerwoni nie mogli znaleźć odpowiedzi na pick&roll Vasilije Micicia z Jokiciem. Center Denver Nuggets nie miał problemów z Aleksandrem Balcerowski i punktował do woli. Po I kwarcie Polacy zostali już "zdublowani" i przegrywali 14:28.
W II i III kwarcie Serbowie dalej powiększali swoją przewagę. Kolegów dobrze znajdował kapitan kadry Mateusz Ponitka, ale sam nie stanowił większego zagrożenia (6 punktów, ale za to 6 asyst). Słabo wyglądał też A.J. Slaughter, który notował średnio 1 punkt na kwartę... Punktowali za to nasi rezerwowi. Tercet Kolenda-Michalak-Zyskowski zdobył 18 punktów z ławki, ale Serbowie wygrali obie kwarty i prowadzili na 10 minut przed końcem 72:50.
Czwarta kwarta była już formalnością, a trener Milicic dał pograć rezerwowym. Serbowie wygrali ją 24:19 i cały mecz 96:69. Najlepiej wśród Biało-Czerwonych spisał się Michalak, który zdobył 17 punktów. Kolenda dołożył 10 "oczek". Serbowie natomiast mieli aż sześciu zawodników z dwucyfrową liczbą punktów - najwięcej miał Jokić (19). Ponitka i Slaughter łącznie zdobyli 10 punktów.
Lewandowski rezygnuje z gry u Probierza. Co dalej z reprezentacją?
