Ewakuacja w toruńskim szpitalu
- W tej chwili na oddziale neurologii jest jeszcze pięciu pacjentów, zostaną przewiezieni do innych placówek w czwartek - mówi Janusz Mielcarek, rzecznik szpitala na Bielanach.
Dowiedzieliśmy się, że oficjalnych rozmów z lekarzami dzisiaj nie było, jednak niewykluczone, że zostaną jeszcze podjęte.
Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiada kontrolę na oddziale neurologii i leczenia udarów mózgu. - Nie chcemy podejmować pochopnej decyzji o zerwaniu kontraktu, tym bardziej, że to jednyny oddział w Toruniu, zajmujący się chorymi po udarze - mówi Barbara Nawrocka, rzeczniczka kujawsko-pomorskiego NFZ. - W regionie jest 12 oddziałów neurologicznych, 9 oddziałów leczenia udarów mózgu. Jesteśmy w kontakcie z dyrektorami innych szpitali, monitorujemy, gdzie trafiają pacjenci.
Chorzy są przenoszeni do szpitali m.in. w Świeciu, Grudziądzu i Inowrocławiu.
Jak długo będzie zamknięty oddział neurologii w toruńskim szpitalu? - Prawdopodobny okres wznowienia działalności nastąpi za około pół roku - wyjaśnia Piotr Kurek, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego.
Przyczyną dyslokacji - bo tak określa się transport chorych do innych szpitali w regionie - był brak porozumienia między neurologami, a dyrekcją szpitala.
Chodzi o kontrakty, które większości lekarzy skończyły się jeszcze w lutym. Część pracowników szpitala zapowiadała, że ich nie przedłuży, ale jeszcze kilka dni temu dyrekcja szpitala zapewniała, że problemu nie będzie.
Lekarze oświadczyli dziś, że o rozmowy z dyrekcją, dotyczące warunków przedłużenia umów, starali się od grudnia ubiegłego roku. Do pierwszego spotkania doszło dopiero 26 lutego, czyli dwa dni przed końcem dotychczasowych umów. Według medyków, trzy zaproponowane przez nich warianty negocjacyjne, zostały przez dyrekcję odrzucone. Lekarze podkreślają, że nie chodzi im wyłącznie o pieniądze, ale także o kwestie prawno-organizacyjne. Dodają, że dotychczasowe stawki za pracę nie były zmieniane od siedmiu lat. - Chcemy dalej pracować, ale nie na warunkach proponowanych przez dyrekcję.
Co na to dyrekcja? - Rozmowy z lekarzami trwały od stycznia - wyjaśnia Janusz Mielcarek, rzecznik szpitala na Bielanach. - W naszej ocenie chodzi głównie o pieniądze. Lekarze wczoraj odrzucili finansowe propozycje dyrekcji. Stawki, których zażądali są nie przyjęcia.
Mielcarek dodaje, że trwają poszukiwania innych specjalistów, którzy mogliby podjąć pracę w szpitalu. Trwa także "dyslokacja" pacjentów.
Czytaj e-wydanie »