Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fenomen patostreamingu. "Po włączeniu relacji live bohaterowie zapominają o kamerze"

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Relacje wideo z mieszkania w bydgoskim Fordonie to zapis libacji alkoholowych, a nawet przemocy.
Relacje wideo z mieszkania w bydgoskim Fordonie to zapis libacji alkoholowych, a nawet przemocy. zrzut z ekranu, YT
Po opisaniu historii patostreamera z bydgoskiego Fordonu, pojawiły się informacje o obrzuceniu jajkami okien w mieszkaniu mężczyzny. Uaktywniła się inna wideoblogerka. Zdaniem socjologa, dra Tomasza Marcysiaka, takie zachowania to przeniesienie do sieci mechanizmów, które w społeczeństwie istniały od dawna.

Zobacz wideo: Bydgoska policja ostrzega przed oszustwami "na wnuczka"

od 16 lat

Youtuberka z Bydgoszczy zareagowała na informację sprawę, którą opisywaliśmy kilka dni temu na naszych łamach. Zamieściła w serwisie YouTube nagranie, na którym widać, jak ktoś obrzuca (prawdopodobnie jajkami) okna mieszkańca bydgoskiego Fordonu.

Komentujący to nagranie internauci przyklaskują właścicielce kanału streamingowego. Z kolei w mailu, który dotarł do redakcji, inny użytkownik social mediów twierdzi, że youtuberka jest "hejterką K. (imię do wiadomości redakcji) i jego mamy. Chwali się tym swoim kanale" i rzekomo "zapłaciła komuś aby obrzucił ich okna jajkami".

To Cię może też zainteresować

Sprawa, którą opisywaliśmy, dotyczyła niepełnosprawnego mieszkańca bydgoskiego Fordonu, który w internecie umieszcza nagrania z libacji alkoholowych. Na jednym z filmów widać, jak jego znajomy szarpie i kopie starszego mężczyznę.

Prokuratorskie zarzuty

- Mężczyzna jest dobrze znany policji. W ostatnich dwóch latach interweniowaliśmy w związku ze zgłoszeniami dotyczącymi jego zachowania - mówi nadkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

- Wobec niego były prowadzone postępowania w sprawie o wykroczenia. Głównie wykroczenia porządkowe. Fordońscy policjanci skierowali kilkanaście wniosków o ukaranie do sądu. W niektórych przypadkach postępowanie zakończyło się mandatem karnym. Nie wszystkie sprawy miały związek z tym, co było przez niego transmitowane w internecie, ale każdy sygnał docierający do policji, jest weryfikowany.

Z kolei kolega patostreamera, który na jednym z nagrań używał siły fizycznej wobec starszego mężczyzny, usłyszał zarzut rozboju (poszkodowany stracił pieniądze).

- Media trochę napędzają takie zjawiska, ale nie ma się czemu dziwić, bo chcą nagłośnić, zwrócić uwagę na problem. Stają się jednak w takim wypadku twórcą i tworzywem - mówi socjolog dr Tomasz Marcysiak, z Wyższej Szkoły Bankowej. - Mam podobne doświadczenie, gdy prowadzę swobodny wywiad w terenie jako badacz jakościowy i nagle przekraczam tę cienką linię. Dzieje się to bezwiednie, ze znawcy staję się wyznawcą, bo muszę bronić czegoś, jakiegoś przekonania. Jeszcze gorzej, gdy staję się stroną sporu. Wtedy się zastanawiam, w jakim stopniu moje przybycie wywołało daną sytuację.

W internecie granice przesuwają się

Socjolog podkreśla, że podobne zjawiska są odsłoną starych zjawisk społecznych.

- Każde społeczeństwo ma swoje wypracowane mechanizmy kontroli społecznej - mówi Tomasz Marcysiak. - Jednym z tych narzędzi jest plotka, pogarda, ośmieszenie. Ludzie unikają pewnych zachowań, by nie narazić się na sankcje. Tymczasem sieć, internet, media społecznościowe robią to za nas.

Ktoś za nas może coś wrzucić. Czasem dziecko, chłopiec, dziewczynka da się podpuścić i wrzuci jakieś swoje obnażone zdjęcie do sieci, a później się zorientuje, bo interweniowali rodzice. A tego już nie da się cofnąć. Równie dobrze ktoś może komuś innemu zrobić jakieś kompromitujące zdjęcie.

Te sankcje, czy też - jak podkreśla socjolog - narzędzia kontroli społecznej zawsze istniały, ale teraz przeniosły się do sieci i mają znacznie szerszy zasięg. - Kiedyś to był zasięg lokalny, np. dziewczyna wracająca co tydzień z innym chłopakiem samochodem do domu narażała się na to, że we wsi będą o niej nieładnie mówić. Kiedy jednak wysiadła, powiedzmy dwa kilometry wcześniej, w innej miejscowości, nie było problemu. W sieci nie ma takich ograniczeń - mówi dr Marcysiak.

Internet sprzyja przesuwaniu dalej granic tego, co wolno.

- Brak jest konsekwentnego reagowania na tego typu historie. Będą się coraz częściej powtarzać. Co by się działo, gdyby nie było tam kamery, gdyby to nie było nagrywane? Jestem przekonany, że po paru minutach bohaterowie tych streamów zapominają o istnieniu kamery, zachowują się tak, jakby jej nie było - dodaje naukowiec.

- No chyba że jesteśmy w reality show, na "Wyspie Miłości". Zachowań patologicznych nie da się wyplenić piętnowaniem, wyrazem oburzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska