MKS Dąbrowa Górnicza - Arriva Twarde Pierniki Toruń 85:92 (27:26, 23:190, 16:15, 19:32)
MKS: Persons 22 (2), 9 as., Carvacho 14, 10 zb., Horne 9 (1), Kulikowski 8 (2), Garcia 7 oraz Cabbil 14 (3), Piechowicz 4, Kucharek 3, Wilczek 2, Słupiński 2.
Arriva Twarde Pierniki: Filipović 19 (2), 8 as., Vucić 13, 12 zb., Tomaszewski 6, Kunc 6, Diduszko 4 oraz Smith 21 (1), Cel 12 (1), Diggs 11 (2), Sowiński 0.
Torunianie zaczęli mecz bez Arika Smitha w piątce. Amerykanin nie był w pełni sił i niewykluczona była jego absencja, dlatego pojechał do Dąbrowy Górniczej Gligorije Rakocević. Ostatecznie wracający po kontuzji środkowy oglądał mecz z ławki, Smith wyszedł w roli rezerwowego i rozegrał jeden ze swoich najlepszych meczów w Orlen Basket Lidze.
Pierwsza kwarta była bardzo ofensywna, obie drużyny miały skuteczność w okolicach 70 procent. Najważniejszym warunkiem powodzenia w tym meczu byłą miała być defensywa przeciwko jednej z najmocniejszych drużyn OBL w ofensywie. Z tym było gorzej, zwłaszcza przeciwko Taylerowi Personsowi. Były lider Twardych Pierników w 1. kwarcie zaliczył 7 pkt i 6 asyst. To nie było wielką niespodzianką, w przeciwieństwie do kapitalnej kwarty Mate Vucicia (10 pkt i 45 zbiórki).
Po bardzo wyrównanej kwarcie, w 2. zaczęły się kłopoty. Szybko trzy faule złapał Trey Diggs i już do przerwy nie wrócił do gry. MKS nadal punktował niemal w każdej akcji, a torunianie nieco stracili skuteczności, zaliczyli też straty w trzech kolejnych akcjach. W 14. minucie przewaga urosła do ponad 10 punktów po rzucie, a jakże, Personsa za 3. Za to torunianie za nic nie mogli się wstrzelić z dystansu i zaczęli od 0/11(w całym meczu marne 6/30) i dopiero w 18. minucie niemoc przełamał Filipović.
W ostatniej kwarcie wreszcie przełamał się Diggs, po jego dwóch trafienia z dystansu Twarde Pierniki doprowadziły do remisu, a po chwilę wolnymi wyprowadził drużynę na prowadzenie Aljaz Kunc.
MKS znowu trochę uciekł na kilka punktów i wtedy kluczową decyzję w meczu podjął trener Srdjan Subotić. Posadził na ławce trochę wariującego i zmęczonego Filipovicia, oddał piłkę w ręce Smitha i ten zdobył 11 kolejnych punktów dla drużyny! Po jego rzutach wolnych torunianie odzyskali prowadzenie.
Kluczową akcję meczu wykonał jednak Diggs, choć miał przy tym nieco szczęścia. Był bowiem faulowany przy rzucie za 3 przez Personsa, a potem trafił wszystkie wolne. Kolejną akcję MKS nasz zespół wybronił, biegnący do kontry Tomaszewski był faulowany niesportowo i było po meczu.