https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Figa z makiem za skarb z Charzyków

W środku odkrywca skarbu Michał Marciniak, obok archeolodzy Krystyna Trzcińska i Krzysztof Walenta, którzy najlepiej mogą ocenić wartość znaleziska z Charzyków.
W środku odkrywca skarbu Michał Marciniak, obok archeolodzy Krystyna Trzcińska i Krzysztof Walenta, którzy najlepiej mogą ocenić wartość znaleziska z Charzyków. Maria Eichler
Wątpimy, czy gdy Michał Marciniak po raz kolejny natrafi na ciekawe znalezisko, to przyniesie je do muzeum. Miała być nagroda. I jej nie ma.

Michał Marciniak dziś nawet nie chce komentować tego, co mu się przydarzyło. A było przecież tak, że nieprzymuszony przez nikogo powiadomił konserwatora zabytków i muzeum w Chojnicach, że na polu w Charzykowach znalazł coś, co może być wartościowym zabytkiem. - To był przypadek - mówi. - Szukałem meteorytów, a nie takich przedmiotów...

Tymczasem mimo zapewnień wojewódzkiego konserwatora zabytków, że nagroda dla znalazcy, i to ministerialna, będzie, dziś wiadomo, że Michał Marciniak usłyszał tylko mnóstwo komplementów za swoją postawę, dostał książki i gratulacje, m.in. od wicestarosty Marka Szczepańskiego. Dlaczego nie ma nagrody? Bo zdaniem ministerstwa, to nie było jednak przypadkowe znalezisko. W pobliżu było stanowisko archeologiczne i odkrywca mógł zakładać, że coś obok znajdzie...Poza tym, o czym uświadomił zebranych na wernisażu wystawy skarbów wykopanych w Charzykowach dr Krzysztof Walenta, w takiej sytuacji trzeba się zachować inaczej. Jak?

- Należy pozostawić znalezisko w ziemi, oznaczyć je i powiadomić służby - mówi dr Walenta. - Dla nas, archeologów są tam bezcenne ślady przeszłości, które poprzez wykopanie skarbu mogą zostać bezpowrotnie zniszczone...

Przeczytaj także: Tragedia we Włocławku. Zwłoki znalezione w toi toiu!

Tyle że wiedza o tym, jak się w takiej sytuacji zachować, jest na ogół nikła. Zaś szkoda, że minister nie uznał za stosowne nagrodzić kogoś, kto może być przykładem obywatelskiej postawy dla innych. Może nie zrobił wszystkiego tak, jak by tego chcieli archeolodzy, ale przecież oddał bezcenne przedmioty, nie wystawił ich na aukcji, nie sprzedał na pchlim targu!

Teraz starostwo chciałoby nagrodzić znalazcę za jego uczynek. Ale czy znajdzie haczyk? O sposobie wynagrodzenia dla niego myślą też członkowie Towarzystwa Przyjaciół Muzeum.

Wszystkim polecamy odwiedziny w Bramie Człuchowskiej, żebyście się państwo na własne oczy przekonali, jak piękny jest skarb z Charzyków. To przedmioty z brązu, pochodzące z kultury łużyckiej, wśród których są fragmenty końskiej uprzęży - guzy, ogniwka, okucia, naczółka, nachrapniki, brzękadła, część zupełnie unikatowa. Są też tulejki grotu czy szpile zapinki, w sumie 32 elementy, niektóre bogato zdobione.

O samej wystawie interesująco opowiedziała Hanna Rząska, która zaprosiła też do obejrzenia zabytków z innych muzealnych kolekcji - ze Szczecina, Piły, Torunia oraz zbiorów własnych.

Warto dodać, że stan zabytków wykopanych w Charzykowach był taki, że musiały one być najpierw poddane renowacji.

Teraz można je podziwiać w pełnej krasie i zobaczyć też na filmie, jak wyglądała ich konserwacja.

*** Sprawdź prognozę pogody - kujawsko-pomorskie

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
archeo

Po prostu poszukiwacz nei był w stanie tego sprzedać na allegro, więc oddał licząc na nagrodę.

 

Taki domysł - może krzywdzący. Ale kłamstwa dla grzecznych konserwatorów o meteorytach raczej nie wskazują na pełną uczciwość i dobrą wolę znalazcy.

 
B
Bronek

A mógł powiedzieć że kopał  robaki...

r
renia
W dniu 08.12.2016 o 12:43, ktoś napisał:

NIe "ukradł" tylko "znalazł" to duża różnica. Wg ustawy jeśli coś jest w ziemi to należy do państwa ale żadna instytucja skarbu państwa nie "znalazła", a on tak. Zapłata mu się nie należy ale znaleźne już tak. Tak stanowi to samo którym archeolodzy tak lubią się zasłaniać.

Oczywiście że archeologowie zawsze wykazują się postawą obywatelską i nigdy nie wezmą pieniędzy za znalezisko, zawsze wszystko oddadzą.

Oni za to zawierają transakcje z instytucjami państwa i biorą pieniądze za samo szukanie i nie ważne czy coś znajdą czy nie, transakcja zawsze jest opłacona z kasy państwa.

Tacy drobni poszukiwacze meteorytów to zawsze utrpaienie, zawsze coś znajdą i tylko kłopot z nimi.

z
zoltan
A co za różnica czy szukał meteorytów czy złotych monet, czy robił to dla frajdy czy dla zarobku.
Znalazł i oddał, bo pewnie uznał że tak należało zrobić. Że znalezisko niesie ze sobą jakąś spuścizne i wniesie coś do badań nad historą regionu.
Ale jak zwykle, zamiast wdzięczności i jakiegokolwiek materialnego uznania za samą postawe i poczucie odpowiedzialności, usłyszał pretensje że wogóle wykopał i jeszcze chce pieniędzy.
 
Pewnie nie zrazi się tym i dalej będzie szukał meteorytów, tyle że jeśli coś znajdzie następnym razem, to nie zadzwoni już do konserwatora zabytków.
Nauczył się już pewnie, jak wielu innych podobnych hobbystów, że domy aukcyjne w Berlinie nigdy nie mają kłopotów z wyceną jakiegokolwiek artetefaktu.
Szkoda że specjaliści od tematu nie potrafią się zdobyć ani na "dziękuje", ani na słowa uznania dla kogoś kto nie jest z "branży". To właśnie dzięki takiej "naukowej postawie" w wielu przypadkach doktorowie archeologi mogą obejrzeć sobie zdjęcia artefaktów w katalogach aukcyjnych, a o bezcennych śladach przeszłości mogą sobie poczytać w ustawie o ochronie zabytków.
A
Art

A co miało zrobić ministerstwo. Jak wycenić taki 'skarb'. To są rzeczy bezcenne. Dla jednego zwykły chłam z ziemi dla drugiego warty kilka milionów. I oblicz znaleźne. Hehehhe dali mu więc książkę i dyplom.

o
obywatel

Pani redaktor, proszę się hamować...

"Zaś szkoda, że minister nie uznał za stosowne nagrodzić kogoś, kto może być przykładem obywatelskiej postawy dla innych. Może nie zrobił wszystkiego tak, jak by tego chcieli archeolodzy, ale przecież oddał bezcenne przedmioty, nie wystawił ich na aukcji, nie sprzedał na pchlim targu!"
Należy mu się nagroda za to, że nie ukradł ?????  To jak z dowcipu, o łobuzach, którzy uratowali życie bezdomnego bo przestali go kopać. Rozumiem, że Pani może nie widzieć różnicy między postawą obywatelską, a transakcją z instytucjami państwa i nie wie na czym polega przestrzeganie prawa, ale ktoś w redakcji chyba powinien czytać te teksty.... 

 

e
explorator

znalazłem kiedys łuske od pepeszy. I pozostawiłem ja tam gdzie leżała, aby kontekts historyczny został zachowany dla archełologów.

g
gazda

Nie było to żadne przypadkowe znalezisko. Facet chodził z wykrywką za fantami. Tłumaczenie że szukał meteorytów jest klasyczną zmyłką detektorystów. Żądanie nagrody jest bezczelnością. A pan "dziennikarz", który się bulwersuje powinien sięgnąć do ustawy o ochronie zabytków i sprawdzić w jakich przypadkach nagroda się należy. Nie jest to trudne, ustawa jest dostępna on-line.

R
Rokeiro

Nikt się nie namęczył by znaleźć - znalazł przypadkiem. A dr miał rację - zabytek powinien zostać tam, gdzie był znaleziony. W archeologii nie chodzi o wykopywanie przedmiotów.

R
Robert
Widać jak na dłoni że przepisy odnośnie poszukiwań zabytków ii tzw Skarbów muszą ulec zmianie. Ktoś się namęczył by znaleźć a pseudo konserwatorowi żal tyłek ściska by wynagrodzić starania. Posrane przepisy rodem z PRL gdzie wszystko państwowe. Nastepnym razem jak ktoś coś znajdzie to sprzedać bez mrugnięcia okiem i nie karmić darmozjadów.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska